Cztery lata temu zacząłem się bawić w uprawę papryczek chilli. W kolejnych lata też zawsze jakieś wysiałem, chociaż już nie na taką skalę, a dwa z krzaczków z pierwszej uprawy – habanero i tabasco – wciąż żyją. Tutaj w towarzystwie draceny, marakui (męczennicy jadalnej), ananasa i trawy cytrynowej:
Jak widać, przeważa tropikalna roślinność użytkowa, chociaż nieszczególnie tutaj użyteczna. Za zimne, za ciemne i za suche chyba te tropiki. Ananasy nie chcą kwitnąć mimo perswazji, marakuja też nie. Trawa cytrynowa rośnie, ale też wolniej niż bym chciał (na curry raz w tygodni nie starczy).
Przy pozostałych oknach też zielono…
Ananas, mandarynka, papryka „Cyklon”, papaja (melonowiec właściwy – tegoroczny eksperyment z pestki), papryka „Boruta”:
Przy balkonie: kolejny ananas, dwie kolejne papaje (są dwupienne – jak przypadkiem zakwitną chcę mieć szansę na parkę), pomidorki karłowate dla Iki, papryka „Boruta”, a na balkonie: szczypiorek, rukola, poziomki i truskawki:
W połowie maja jeszcze papryki i trawa cytrynowa wyjdą na balkon.