Wczoraj na Facebooku pojawił się wpis:
Serdecznie dziękuję policjantowi o numerze służbowym: 96 58 30 i Policji za skuteczne zniwelowanie 20 lat mojej pracy wychowawczej.
Wracającego znad Wisły 20-latka policja zaprosiła do radiowozu za znaczek Razem na plecaku.
ZA ZNACZEK NA PLECAKU.Tam, w zaciszu, bez świadków, policjant-kozak mówił, że nie lubi lewackich kurew i pedałów. Zapytał, czy młody lubi w dupę i czy bzyka się z pedałem Zandbergiem.
Zapytał, czy jest komunistą czy tylko lewacką spierdoliną.Pierwszy błąd — delikwent założył, że nie zrobił nic złego i może nie mieć dowodu.
Drugi błąd, że potem jednak ten dowód znalazł.
Panowie policjanci mu do wyboru mandat albo Kolska. Błąd trzeci — młody mandat przyjął, chociaż pałowania i paralizatorów w ofercie nie było, ale może był to pakiet specjalny.
Błąd czwarty — uwierzył w to, co mówił policjant, że mandat 200 zł i podpisał nie sprawdzając kwoty.W efekcie dostał mandat za 600 zł za „wprowadzenie funkcjonariusza w błąd i używanie słów uznanych za obraźliwe”.
Jeśli nie dopisali znieważenia funkcjonariusza na służbie, do znaczy, że musiał mówić „do kroćset”, „olaboga” i „sacrebleu”.
Panów było czterech, gówniarz sam, świadków nie ma.Przepraszam synu, że Cię dwadzieścia lat okłamywałam, że obywatel, nawet lekko nietrzeźwy, nie musi obawiać się policji.
Że policja tak naprawdę jest po Twojej stronie. Przepraszam, że nauczyłam Cię, że żeby cię ukarać, musisz być winny i że mandaty dostaje się sprawiedliwie. Niestety również nauczyłam Cię, że się je płaci i teraz muszę Ci pożyczyć 600 zł, które ze swoich studenckich dochodów będziesz mi spłacał trzy miesiące.Panie Mariuszu, Marianie lub Marcinie, numer służbowy 96 58 30, już wiemy, że wróciły czasy, w których noszenie nieprawomyślnych znaczków jest niebezpieczne, że przed policją znowu należy uciekać.
Wychowałam się w latach ’80, wiedzę jak omijać milicję wyssałam z mlekiem matki. Może pan być pewien, że ją przekażę synowi, żebyście z niego nie zrobili Grzegorza Przemyka Dobrej Zmiany.
A Panu i kolegom serdecznie dziękuję za rozwianie naszych złudzeń.
Tekst ten jest też wciąż dostępny na Google+.
Gdyby nie to, że Annę-Marię i Jakuba uważam za wyjątkowo wiarygodnych, to byłbym pełen wątpliwości, co do prawdziwości tego wpisu. Niestety, wszystko wskazuje na to, że to prawda.
Dzisiaj okazało się, że taka relacja „jest niezgodna ze standardami społeczności Facebooka”:
Update: Facebook wpis przywrócił, ale bardzo możliwe, że „po znajomości”, bo nie każdemu się tak udaje.
Nie sądziłem, że tak szybko doczekamy się czasów, gdy krytyka działania Policji będzie natychmiastowo „zdejmowana z internetu”. Tak, wiem, tu raczej chodzi o słabość polityki i algorytmów Facebooka niż o korupcję, ale i tak nie wygląda to dobrze. Toż to nawet kobiecym sutkom zdarza się na FB dłużej wisieć.
Jeszcze niedawno mój brat wyrażał zaskoczenie i prawie podziw dla Policji, która Razem w demonstracjach nie przeszkadzała, a wręcz im służyła (w końcu od tego „służby” są). Gdy parę lat wcześniej działał w innych organizacja, którym z władzą było nie po drodze, zdarzały się szykany. No cóż, myślę, że właśnie został przywołany do rzeczywistości. Chociaż nie sądzę, żeby faktycznie miał jakieś złudzenia.
Oczywiście nie można uogólniać. Nie ma powodów sądzić, że już cała Policja jest zła, ale jednak to, że taki przypadek się zdarzył nie świadczy o instytucji dobrze. Ciekawe co będzie z tym dalej. Oczywiście bez dowodów sprawa jest nie do wygrania w sądzie. W demokratycznym państwie prawa, w świetle takich, i tylko takich, oskarżeń, policjant musiałby być uniewinniony. Ale jakoś nie sądzę, żeby to był pojedynczy przypadek i jeśli policjant ma przyzwoitego i odpowiedzialnego przełożonego, to powinien być teraz porządnie sprawdzony i przypilnowany. To powinno wystarczyć, żeby szybko z roboty wyleciał. Nie ma tam dla niego miejsca. Mam nadzieję, bo przy tym co się ostatnio słucha o zbrojeniu organizacji paramilitarnych itp., to może właśnie takich władza poszukuje i ceni…
Nie dziwi mnie też specjalnie, że taka osoba jest funkcjonariuszem policji. Miałem w życiu raz do czynienia z Milicją Obywatelską (jako dzieciak miałem nieprzyjemność być przesłuchiwanym, w roli podejrzanego) i parę razy z Policją. Z Policją już zawsze jako praworządny obywatel, ale niekoniecznie wyglądało to tak, jak powinno.
Pamiętam składanie wyjaśnień w sprawie kradzieży, której byłem ofiarą na Przystanku Woodstock w Szczecinie. Pół roku po zgłoszeniu, zostałem zaproszony na posterunek Policji w mieście w którym mieszkam. Panowie policjanci przyjęli moje zeznania, wyglądało to mniej–więcej tak:
– Byłeś na tym festiwalu i ukradli ci namiot?
– Tak.– To chujowo. Tam były wszystkie dokumenty itd.?
– Tak.
– To chujowo
[…]
Muszę przyznać, że policjanci byli, na swój sposób mili. Wykazali się nawet empatią. Ale jakoś nie byłem zachwycony, że właśnie takie osoby są odpowiedzialne za nasze bezpieczeństwo. Obskurny pokoik, z przestarzałym sprzętem nie pomagał wizerunkowi Instytucji.
W innych przypadkach sami policjanci sprawiali lepsze wrażenie, ale warunki ich pracy zawsze wydawały się przygnębiające. Trudno sobie wyobrazić, żeby ludzie o lepszych perspektywach pchali się tam do pracy drzwiami i oknami. Poza paroma idealistami raczej muszą tam trafiać tacy, co niekoniecznie gdzie indziej by pracę znaleźli.
Teraz do kiepskich warunków (chociaż te akurat chyba się ostatnio trochę polepszyły) i kiepskich kadr dochodzą jeszcze nie najlepsze sygnały z góry. To ulgowe traktowanie skrajnie-prawicowych ugrupowań i osłabianie wszelkich instytucji od obrony praw obywatelskich i równouprawnienia, nie wróży nic dobrego. Ustawa „antyterrorystyczna”, dająca służbom kolejne przywileje, raczej też nie ukróci nadużywania władzy przez funkcjonariuszy.
Chciałbym móc ufać Policji, chciałbym, żeby przypadek Jakuba okazał się tylko okazją wyrzucenia zgniłego jabłka z koszyka. Niestety, jakoś obecnie słabe są na to widoki. Chwała władzy, że „jeszcze nie pałuje”, ale jakoś to trochę mało.