W ostatnich latach na blogu było raczej pustawo. To co robiłem, gdy nic nie pisałem? Głównie… grałem na komputerze. Tak, w ostatnich latach na nowo odkryłem tę rozrywkę, dzięki temu, że powychodziła cała masa gier pod Linuksa (szerzej o tym może w innym wpisie). Jedną z gier, w którą grałem najwięcej (i dalej gram) jest Kerbal Space Program. Żona twierdzi, że już zielenieję od tego.
Idea gry jest taka: Na planecie Kerbin, krążącej wokół gwiazdy Kerbol żyją zielone stworki zwane Kerbalami. Właśnie rozpoczęli program kosmiczny, którym przewodzi czwórka „weteranów” – Jebediah, Bob, Bill i Valentina. Zadaniem gracza jest budować rakiety i wysyłać nimi Kerbale w kosmos. Zadanie nie jest łatwe, bo trzeba brać pod uwagę prawa fizyki, które, chociaż łagodniejsze niż w naszej rzeczywistości, są wciąż bezlitosne.
Bez zrozumienia podstaw mechaniki orbitalnej, pojęć jak Δv, perycentrum (peryapsis), apocentrum (apoapsis), czy tego, co wynika ze wzoru Ciołkowskiego trudno coś w tej grze osiągnąć. Z drugiej strony, gra jest zabawna, wciągająca i, w sumie, zadziwiająco prosta. Moja czternastoletnia córka też w to gra, chociaż wcześniej nie wykazywała przesadnego zainteresowania fizyką, czy kosmosem.
Wysyłanie rakiet w kosmos, najpierw na orbitę Kerbina, potem na jego księżyce – Mün i Minmus (i, co trudniejsze, z powrotem), aż w końcu na odległe planety i ich księżyce, to podstawowy cel gry, ale gra nie ogranicza się do tego. Są gracze, co w ogóle rakiet nie budują, tylko samoloty i tymi samolotami latają w atmosferze Kerbina. Są tacy, co nie sterują zbudowanymi rakietami „bo to nudne”, zdając się na mody implementujące auto-pilota, a tylko projektują różne statki kosmiczne, często na wzór istniejących lub znanych z filmów science-fiction. Są tacy, którzy z KSP robią strzelankę, gdzie zamiast rakiet pilotują myśliwce i bombowce z pełnym uzbrojeniem.
Grać można w trybie „sandbox”, mając od razu do dyspozycji wszystkie części i nie dbając o pieniądze, czy rozwój naukowy; w trybie „science”, gdzie pieniądze też nie są problemem, ale odpowiednią technikę trzeba dopiero zdobyć oraz „career” gdzie na wszystko trzeba sobie zarobić wypełniając zadania dla zewnętrznych zleceniodawców. Wbrew pozorom „sandbox” niekoniecznie jest dobry dla początkujących – ilość opcji od razu dostępnych może być przytłaczający i tylko utrudnić zbudowanie pierwszej działającej rakiety.
„Gołe” Kerbal Space Program to gotowa gra, a ilość funkcji i dostępnych części może przytłaczać, ale jednak szybko się okazuje, że sporo brakuje. Braki te uzupełniają setki dostępnych modów. Od podstawowych narzędzi przydatnych przy projektowaniu i pilotowaniu rakiety, przez ulepszenia grafiki i dźwięku, po zupełnie nowe elementy gry.
Są mody, które można uznać za „obowiązkowe”, bo przydadzą się każdemu od początku gry. Inne mogą służyć ułatwieniu lub utrudnieniu gry, według potrzeb konkretnego gracza. Są też takie, które dadzą KSP nowe życie przez nowe zasady i cele gry.
W swojej poprzedniej „sesji” z KSP grałem prawie „vanilla” – prawie bez modów, a właściwie tylko z takimi „narzędziowymi”, jak Kerbal Engineer Redux, czy Kerbal Alarm Clock. Z bardziej ingerujących w grę tylko KIS/KAS, bo znacznie wzbogacają one możliwości Kerbali poza statkiem.
Po wyjściu KSP 1.1, parę tygodni temu, zacząłem nową grę. Tym razem już ze sporą ilością modów, w szczególności zestawu modów USI do kolonizacji i utrzymania życia oraz RemoteTech wymagającego utrzymywania radiowej łączności ze statkami bezzałogowymi. Dzięki nim mam dodatkowe wyzwania – muszę pilnować, żeby moje Kerbale miały co jeść, zapewnić im odpowiednie warunki „mieszkaniowe”, a bezzałogowe misje planować z odpowiednim wyprzedzeniem, zapewniając infrastrukturę.
Obecnie buduję kolonię na Münie i chcę ją doprowadzić do stanu samowystarczalności (teraz wymaga ciągłych dostaw z Kerbina). Następnie spróbuję zbudować kolonię na Eve i to taką, żeby mogła wysyłać statki z powrotem na Kerbina (a to wyjątkowo trudne, ze względu na grawitację i gęstą atmosferę na Eve). Zobaczymy, czy dotrwam do tego celu.
Gdyby to KSP się jeszcze tak ciągle nie wieszało… Pod tym względem wersja 1.0.5 była dużo lepsza (niektórzy użytkownicy Windows specjalnie Linuksa instalowali, żeby KSP dobrze działało) – Unity 5 pod Linuksem nie działa najlepiej.
A dlaczemu tam jest napisane, że to lubi bardziej debiana niż resztę? Czy tak sobie po prostu napisali?
PolubieniePolubienie
Gdzie jest napisane? U nich na stronie? Jeżeli tak, to najwyżej dziwne, że Debian, a nie Ubuntu. Trudno sobie wyobrazić, że producent gry zaoferuje wsparcie dla każdej możliwej dystrybucji Linuksa. Dlatego większość pisze, że wspierają np. Ubuntu. Co nie znaczy, że na innej dystrybucji nie pójdzie, albo że w ogóle nie pomogą jak będziesz miał problem na czymś innym (chociaż może być trudniej z supportem). Różnorodność Linuksa to jedna z jego zalet, ale ma też swoje koszty.
Ja gram na PLD, w wiele różnych gier i raczej nie zdarza się (poza wyjątkowymi przypadkami, że ktoś coś bardzo spieprzył w grze, albo w PLD), żeby coś nie działało, bo to nie Ubuntu, czy Debian, wspierane przez grę.
PolubieniePolubienie
OK czyli jak się zbiorę w sobie i uznam, że chcę zaryzykować brak czasu do końca życia to sobie zanabędę i zobaczymy jak się toto polubi z Archem na laptoku albo gentoo na desktopie. 🙂
PolubieniePolubienie