Źle się dzieje w naszym kraju

Nie, nie mam zamiaru pisać o poczynaniach naszego rządu. Na nich prawie
wszyscy narzekają, zwykle tak, jakby ten rząd był zupełnie oderwany od
społeczeństwa. Ja teraz właśnie o tym drugim…

Jest sobie na Gazet.pl artykuł o
aresztowaniu faceta przyłapanego na fotografowaniu małych dzieci na plaży
.
Artykuł, jak artykuł, nie ma co się czepiać. Pomijam kwestię tego, czy policja
miała podstawy do do zatrzymania i rewizji. To co mnie przeraża, to komentarze
do artykułu…

Parę cytatów:

  • trzeba być bez wyobraźni,żeby puścic dziecko nago na plażę.Niektórzy
    rodzice naprawdę mają pusto w głowach…
  • Raz że to jest niehigieniczne, a dwa że trzeba mieć dekiel przestawiony
    zeby w dobie rozbestwienia pedofilstwa rozbierać dzieci i robić z tego pokaz
    publiczny a później ryje rozdzielać.
  • Multum ludzi, jeden
    kolo drugiego, nie wiadomo jakie swiry wsrod nich, a ci puszczaja
    swoje kilkuletnie dzieciaki bez majtek.

Odkąd pamietam na plażach małe dzieci bawiły się nago. Teraz nagle to ma
być niemoralne, niebezpieczne, czy co tam jeszcze?

Do tego dochodzi ściganie opalających się topless (niestety informacje
podawane jako sensacja w sezonie ogórkowym, więc niewiele znam szczegółów, np.
czy chodzi o wyznaczone plaże, czy całość wybrzeża), Obrońcy moralności reagujący
na każdy przejaw czułości w nieodpowiednim miejscu… itd. itp. Po
przeczytaniu kartki w męskiej szatni na basenie Proszę przebierać się w
przebieralni
(takie trzy wydzielone kabiny) zacząłem się zastanawiać, czy
pod prysznic mam iść w ubraniu…

Aż się ma ochotę, w ramach protestu, do jakiejś organizacji naturystycznej
zapisać… ;-)

Apel: seksijmy się po polsku

Myślę, że większości czytelników tego bloga robi się słabo przy czytaniu
SwItAsNyCh BlOgAsKów i innych tekstów dalekich od zasad polskiej
ortografii i interpunkcji. Zapewne nie mnie jednego wkurza mylenie
bynajmniej z przynajmniej. „>Siwa napiętnuje każdą próbę ubierania
ubrania… A ja bym chciał zwrócić uwagę na inny powszechny błąd, który mnie
wyjątkowo drażni: sex.

Jestem świntuch i lubię czytać na ten temat. Często trafiam na polskie
teksty. I przeważnie widze tam zamiast polskiego seks obce sex.
W tekstach w których brak interpunkcji i ortografii (komentarze na
onecie
) mnie to nawet nie razi, ale w artykule napisanym, poza tym, ładną i
poprawną polszczyzną – kłuje w oczy. A jak jeszcze jest odmieniane z tym
nieszczęsnym x to już w ogóle…

Chciałbym więc przypomnieć, że w języku polskim nie ma słowa sex,
jest za to seks. Co więcej,
polski seks, dość różni się znaczeniowo od angielskiego sex
(którego podstawowe znaczenie jest trochę bardziej niewinne).

P.S. Tak, wiem, tytuł wpisu też nie do końca jest po polsku… ;-)

Amerykanie są śmieszni c.d.

W Ameryce kolejny skandal. Szkolni bibliotekarze z różnych części USA nie
chcą w swoich bibliotekach książki dla dzieci
The Higher Power of Lucky
Susan Patron, nagrodzonej prestiżową nagrodą. Protestują też rodzice. A
wszystko dlatego, że w książce tej pojawia się słowo moszna (jako
miejsce w które wąż ugryzł psa)…

Widać, do pewnego wieku, pewne części ciała po prostu nie istnieją, a
przynajmniej nie mają nazw… ;-)

Amerykanie są śmieszni

W Alabamie wprowadzają zakaz sprzedaży zabawek erotycznych. Taki zakaz w
Teksasie funkcjonuje (funkcjonował?) od lat, tam była też głośna sprawa kobiety
skazanej za sprzedaż wibratora. W różnych stanach istnieje cała masa równie lub
bardziej idiotycznych przepisów. Kiedyś wydawało mi się, że to relikty
przeszłości, ale przykład Alabamy pokazuje, że nie.

Oczywiście obywatele USA niekoniecznie się z takimi pomysłami
zgadzają. Dzisiaj rozbawił mnie jeden komentarz do tej sprawy:

They want to ban sex toys, but sell guns on every street
corner. When was the last time anyone was murdered with a vibrating
banana?

Cała Ameryka… kraj wolności i praworządności…

Jak poseł Piłka chce ze mnie zrobić przestępcę

Po sieci rozchodzi się informacja z Dziennika o projekcie
ustawy antypornograficznej posła Piłki
.

Według projektu Mariana Piłki przestępstwem byłoby rozpowszechnianie każdej
pornografii, nie tylko dziecięcej. Za sprzedawanie, przewożenie czy
przechowywanie pism, fotografii, filmów i innych przedmiotów zawierających
zakazane treści groziłoby do dwóch lat więzienia.

Czyli nie dość, że nie mógłbym normalnie kupić, czy wypożyczyć filmu dla
dorosłych, to jeszcze byłbym przestępcą trzymając takie rzeczy w domu.
Sfilmowanie zabaw z żoną to już pewnie byłoby cięższe przewinienie, bo to w
końcu produkcja… Ludzie, litości!

Ustawa jest idiotyczna. Dostępu do pornografii w Internecie przecież nie
zablokuje. Ograniczy najwyżej dostęp do rzeczowej dyskusji na ten temat
– trudniej na forum publicznym dyskutować o nielegalnych działaniach. Jak
już dzieciak dorwie się do pornografii jaką w sieci znajdzie, zapewne coś
ciężkiego, to nawet nie będzie miał się jak dowiedzieć, że seks nie
musi tak wyglądać (już teraz jest z tym ciężko). Ustawa ograniczyła by też
dostęp do utworów z pogranicza pornografii („erotyków” –
przestępcy nie chcieli by się bawić w takie coś, a inni producenci i
dystrybutorzy nie chcieliby ryzykować oskarżenia), a całą rodzimą produkcję i
dystrybucję przekaże w ręce przestępców, którzy mogą nie mieć oporów przed
przemocą, czy wykorzystywaniem dzieci.

A najprawdopodobniej wszystko zostanie po staremu,
tylko większą ilość ludzi będzie można nazwać przestępcami i wsadzić, gdy
podpadną czymś innym. A nawet jeśli to tylko będzie martwe prawo… to kolejne
martwe prawo, które uczyni nasz system prawny jeszcze gorszym.

Najgorsze jest to, że ta ustawa może przejść… posłowie PiS i LPR zrobią
dużo, żeby podlizać się środowiskom związanym z Radiem Maryja. SO zrobi
wszystko, żeby koalicja się nie rozpadła (wylecieli by z rządu, a może i
sejmu)… Nawet iluś posłów PO może to poprzeć, żeby nie podpaść konserwatywnym
wyborcom… No i już nie takie rzeczy w tym sejmie przechodziły…

Jedyna szansa w tym, że nie jest tak źle jak Dziennik podaje… oni w końcu
lubią podkoloryzować informacje (czyt.: kłamać)
.

Seks to nie wszystko (Lie with me)

Chodziłem obok tego filmu w wypożyczalni od jakiegoś czasu. Ilustracja na
okładce zachęcająca, ale opis taki nijaki… W sieci też o nim nie czytałem (w
przeciwieństwie do 9 songs, czy Shortbus). Jak mieliśmy ochotę
na film dla dorosłych, to raczej pornosa brałem… przynajmniej mniej-więcej
wiadomo czego się spodziewać. Jednak w końcu trafiłem na coś o tym filmie w
sieci. Artykuł nawiązujący do pierwszej sceny filmu oraz zestawienie 25 najlepszych scen
erotycznych w normalnych filmach 2006 roku
, w którym to zestawieniu
film Lie with me jest na pierwszym miejscu. Załączone fragmenty też
były zachęcające.

Sam film trudno mi opisać. Pewnie dlatego opisy na okładce i w serwisach
filmowych są takie nijakie. Nie dziwi też komentarz na onecie: hmmm…
dziwny film
. W każdym razie film jest o seksie i o miłości. Seks jest
pokazany jako coś pięknego i radosnego. Miłość, jako to co na robi mętlik w
głowach i komplikuje życie. Jedno może istnieć bez drugiego, ale dopiero razem
tworzą mieszankę wybuchową. Brak jest przemocy, odrobina agresji, ale tylko
tyle co trzeba. Pojawia się też kłamstwo, z oryginalnego tytułu (domyślam się,
że jego dwuznaczność jest celowa)… ale nie widzę w tym jakiejś myśli
przewodniej.

Główna bohaterka ładna, seksowna, IMHO bardzo dobrze zagrała swoją rolę.
Jej partner chyba trochę za bardzo przypomina jakiegoś macho z pornola.
Dialogów nie ma prawie w ogóle. Większość tekstu, to monolog myśli głównej
bohaterki. Żona na końcu spytała, czy to produkcja europejska… nie
europejska, Kanadyjska… ale wyraźnie można było odczuć, że to nie film z
USA: jest sporo niedomówień (kim jest blondyna?), sytuacje są pokazane, lecz
nie wyjaśniane. Widz może sobie całość sam przemyśleć i zinterpretować.

Film może nie był powalający, ale mnie się podobał. Teraz czekam na
Shortbus po polsku…