Od półtora tygodnia w domu męczy nas jakiś upierdliwy wirus
(tak to mój lekarze określił). Ja i Krysia już prawie zdrowi, więc gdy żonka się w domu kurowała, poszliśmy się trochę przewietrzyć. Cel spaceru taki jak zwykle: pobliski stawek.
Wyżyłem się trochę na uśpionej zimą lokalnej roślinności:
A nieco później dorwałem sikorkę modraszkę:
mimo że zimowej aury tu raczej niewiele, to udało Ci się uchwycić wszystko w takich prawdziwie zimnych barwach;)
PolubieniePolubienie
A sikorka to się na Ciebie ewidentnie wypięła 😉
PolubieniePolubienie