Ostatnio bawię się programami muzycznymi. Tak żeby córka poza keybordem miała i jakieś muzyczne zabawki na komputerze. Ma więc już i Rosegarden i Solfege. Przy okazji dla PLD spaczkowałem też soundfonty dla fluidsynth, qsynth i coś jeszcze…
Mniej więcej w tym samym czasie na The Linux Game Tome pojawiły się wpisy o grach karaoke: Canta i Performous. Te wydały mi się interesujące przede wszystkim, że teoretycznie pozwoliły by jakoś „obiektywnie” pokazać jak Krysi idzie jej śpiewanie (oprócz nauki gry na klawiszach córka uczy się też śpiewu).
Canta coś nie za bardzo chciała mi działać, za to Performous skompilował się i uruchomił bez problemu. Od razu paczkę do PLD wrzuciłem. Udało mi się też znaleźć trochę piosenek w formacie UltraStar i wczoraj zaczęliśmy się tym bawić.
Zabawa polega na śpiewaniu piosenek do mikrofonu. Od zwykłego karaoke różni się tym, że komputer pokazuje jaki dźwięk z siebie wydaliśmy i przyznaje punkty za trafienia we właściwe nutki. Jak się można było spodziewać, Krysi szło całkiem nieźle w utworach które znała (niestety niewiele zna). Iwonka też radzi sobie świetnie w paru kawałkach. Ja też spróbowałem swoich sił…
Nie miałem żadnych wątpliwości, że nie umiem śpiewać. Z tego powodu też staram się nigdy nie śpiewać, przynajmniej nie tak, żeby mnie ktoś usłyszał ;-)
. Wczoraj, na potrzeby gry, zrobiłem wyjątek. Słuch muzyczny też mam specyficzny. Nie tylko słyszę, czy grają, ale potrafię docenić dobrą muzykę i bez problemu usłyszę fałszywą nutę. Ale czy ona za wysoka, czy za niska to już nie powiem. Zagra mi ktoś dwa dźwięki, a ja będę miał problem powiedzieć który wyższy, który niższy. O odtworzeniu czegoś ze słuchu na jakimś instrumencie mogę zapomnieć. Jak się pomylę grając z pamięci jakieś „wlazł kotek na płotek” to nie dojdę do tego który klawisz miałem rzeczywiście wcisnąć, tylko będę kojarzył że jest źle i mniej-więcej w którym miejscu.
No więc w Performous się wyników nie spodziewałem. A jednak, w dwóch utworach program dał mi aż ocenę „Amator” (Ika i Paskuda to „Wschodzące Gwiazdy). W niektórych fragmentach mój głos całkiem dobrze trafiał we właściwe nutki… ale ja zupełnie nad tym nie panowałem.
To wręcz odrobinę przerażające. Tak jakbym tylko zaczął ruszać ustami a z nich wydobywały się sensowne słowa w obcym języku. Czy śpiewałem tekst piosenki, czy buczałem jakieś „yyyy…” zastanawiając się co właściwie śpiewam, to w niektórych miejscach (najwyraźniej dobrze znanych mi fragmentach melodii) najwyraźniej trafiałem we właściwe dźwięki. Zastanawiałem się, czy to nie jakieś przekłamania… melodia złapana z głośników, albo coś… ale najwyraźniej nie. Ja rzeczywiście miejscami potrafię odtworzyć jakąś melodię. Właściwie nieświadomie. Gdy próbowałem coś świadomie korygować efekty były marne. Właściwie, tam gdzie nie wychodzi „samo” nawet nie wiedziałbym co robić, żeby śpiewać lepiej…
Wiadomo, że w takich rzeczach bardziej liczą się odruchy niż świadomość. Na StepManii też po prostu skaczę, nie ma kiedy świadomie przeanalizować każdej strzałki. Ale tych odruchów się nauczyłem. Na początku rzeczywiście analizowałem każdy ruch świadomie. Było to wolne i mało skuteczne, ale tak się nauczyłem właściwych odruchów. Podobnie było z nauką jazdy samochodem. Śpiewać nie uczyłem się nigdy. No, nie mogę powiedzieć, że teraz śpiewać umiem. Ale jednak umiem w pewnym zakresie modulować swój głos według konkretnej melodii. Tylko nie wiem jak to robię… To chyba jakiś wrodzony instynkt. W każdym razie interesujące.
…i ciekawe czy da się to jakoś rozwinąć? Czy jest jakakolwiek szansa, żebym mógł bez wstydu śpiewać przy ognisku? (Wstyd tym większy, że ja zawsze jestem trzeźwy) Nie liczyłbym na to… ale pytanie interesujące. :-)
A gdzie znalazles utwory do Performous?
PolubieniePolubienie
Dodaj do zestawu Yoshimi (to taka stabilniejsza wersja ZynAddSubFx) i patche do tego. Tam jest kupa ciekawych dźwięków. =)
Poza tym od biedy można zainstalować wersję demo PianoTeq (nie będę Cię namawiał do kupna programu za kafla ;-)). W demo 6 klawiszy jest wyłączonych (chyba fis1, gis1, ais1 i fis4, gis4, ais4) i jest limit czasowy na 20 minut, ale jak słyszę darmowe soundfonty fortepianu, to wolę polecić ten program nawet w wersji demo. 😉 Jest wersja natywna dla GNU. Bez żadnych Wine, fuj.
BTW, „Paskuda” zamierza poważniej grać? Na jakiej klawiaturze gra?
PolubieniePolubienie
Ja też sobie wypróbowałem Performousa 🙂 Żona się setnie ubawiła jak śpiewałem A-Ha – Take on Me 😉
PolubieniePolubienie
mcv: Czy ja wiem, czy poważnie? Do Szkoły Muzycznej Yamaha chodzi odkąd skończyła chyba półtora roku. Od ponad trzech lat (Ika popraw mnie, jak coś mieszam) uczy się grać na keyboardzie, wśród dzieci starszych od siebie, bo „pani od maluchów” się jej nie podobała. Wirtuozem nie jest, ale najwyraźniej dobrze się przy tym bawi, a efekty edukacji widać (jest już „muzykalniejsza” od rodziców, co na nas robi wrażenie).
Jej instrument to Yamaha PSR-E313 – podobny do tych co mają w szkole. Pewnie do nauki odpowiedni.
A dla mnie, nieumuzykalnionego geeka, to okazja, żeby się innymi zabawkami pobawić… Żona się uśmiała, gdy na pytanie „co zamierzam córce pod choinkę kupić” stwierdziłem, że „porządniejszy kabelek MIDI” (w tym co mamy, na game port, MIDI-in nie działa). Inni tatusiowie kupują dziecku kolejkę… zresztą, na kolejkę mnie chwilowo nie stać 😉
PolubieniePolubienie
No… mniej więcej 😉 Chodzi na zajęcia odkąd skończyła 2 lata, a uczy się grać na keyboardzie trzeci rok.
U babci używa przedwojennego pianina 😉
PolubieniePolubienie
A, to profesjonalistka. Ta Yamaha ma lekką klawiaturę, w pizdu zupełnie inną
niż pianino/fortepian. Najlepiej by było gdyby miała do dyspozycji
“ważoną”/młoteczkową klawiaturę i full zakres fortepianu. A jeszcze lepiej
jakby miała dwie do wyboru. 🙂
Ale skoro ma Yamahę, to przynajmniej ma tam w miarę dobry zestaw dźwięków. =)
PS: Kable MIDI? To to USB nie ma? Ja wszystko co mam wysyła MIDI-po-USB.
PolubieniePolubienie
mcv: No pianino ma u babci, więc ma jak poznać różnicę. Zresztą, szkoli się w grze „na keyboardzie”, nie na fortepianie, więc w domu ma co trzeba. Niech nawet nie myśli, że jej fortepian kupimy! 😉
Niestety, ten model USB jeszcze nie ma. Tylko zwykłe midi. Dzisiaj kupiłem jakiś tani konwerter USB-MIDI (ciekawe doświadczenie… może notkę zrobię 😉 ), zobaczymy jak się sprawdzi (gdy Krysi nie będzie w domu, bo to w końcu niespodzianka).
PolubieniePolubienie
Jak kupowałem kabelekW komentarzach do poprzedniego wpisu wspomniałem że chcę córce nowy „kabelek MIDI” kupić. Dokładnie to chodzi o konwerter USB-MIDI, żeby jej instrument do komputera podłączyć. Widziałem takie na Allegro za dwadzieścia-parę złotych[[…]
PolubieniePolubienie