No cóż… znowu dałem się sprowokować. Wystarczy, że jednemu
joggerowiczowi znowu coś ssało na maksa, a ja się z jego zdaniem nie zgodziłem.
Dość ostro, zgadza się. Ale tak już bywa – jeśli ja uważam, że X,
a ktoś pisze, że X to bzdura, a jeśli ktoś uważa inaczej, to dał się
, nie podając przy tym żadnego argumentu na to, że X to
zmanipulować
faktycznie bzdura, to trochę się denerwuję i żądam konkretów… Ale to
wszystko, w założeniu, w celu rozpoczęcia dyskusji – jak będą argumenty,
to będę mógł się do nich odnieść, a może nawet dam się przekonać (chociaż mam
wrażenie, że to raczej autora należałoby wyprowadzić z błędu)…
Oczywiście konkretów nie dostałem, bo autor tylko czekał, aż ktoś mu
napisze, że się myli, najlepiej w mało wyszukany sposób. W ten sposób autor
wpisu może ponownie pokazać, jak go wszyscy nienawidzą… a w szczególności
ten, kto śmiał spróbować podyskutować na temat wpisu (czy nie do tego są
komentarze pod wpisami?). Okazuje się, że krytyczny komentarz (co prawda
napisany pod wpływem złości) jest atakiem na autora wpisu, a jednocześnie wpis
(sugerujący, że między innymi ja zostałem zmanipulowany) nie jest atakiem na
nikogo…
Najgorsze, że nie można otwarcie (ten wpis jest na poziomie trzecim)
powiedzieć co się o tym myśli, bo to będzie kolejny argument
w ręku
poszkodowanego
… W końcu ja go nienawidzę
… Zgadza się, nie
znoszę takiego podejścia do świata, tego EMO-egocentryzmu
(nie
znoszę też paru cech swojego charakteru), ale do osoby nie żywię żadnych
gwałtownych uczuć. Może nawet odrobina sympatii by się znalazła (jednak
z każdym takim incydentem coraz mniej).
Czy tylko mnie to wkurza? Czy tylko ja jestem taki dziwny, że pod swoimi
wpisami oczekuję także krytyki, najlepiej konstruktywnej? Że przedstawiając
swoje zdanie na jakiś temat liczę się z tym, że zostanę zjechany przez
zwolenników przeciwnych poglądów? Że zakładam, że komentarze odnoszą się do
wpisu i konkretnego tematu, a nie do mnie osobiście? I że oczekuję tego samego
od innych?
tytułem komentarza:
Pieprz – jak się okazuje – nader uniwersalny…
stary tekst Bogdana Misia – i wszystko na ten temat.
PolubieniePolubienie
ale o so chozi?
PolubieniePolubienie
Ech, mnie najbardziej w takich dyskusjach denerwują sytuacje w stylu (wybacz przykład – jako pierwszy przyszedł mi na myśl) „To jest niezgodne z naturą” – „Ale przecież występuje w naturze, wśród zwierząt, jak może być więc niezgodne?” – „Nie porównuj ludzi ze zwierzętami!”. Po co więc się odwoływać do takich argumentów, które i tak zostaną uznane za nic nie warte?
Mam czasem wrażenie, że to taka durna praktyka, byleby się wymigać i nie pokazać, że jest się w błędzie. :>
PolubieniePolubienie
Ludzie są dziwni czasami. Gdzieś dawno spotkałam się z kasowaniem przez właściciela komentarzy niezgodnych z jego zdaniem, na które nie potrafił znaleźć argumentów. Też ktoś pisał o tym na swoim jogu z oburzeniem,… cóż… bywa.
Nie jesteś dziwny.. to oni są dziwni:)
PolubieniePolubienie
Werteryzm jest cechą powszechną bardzo wśród ludzi urodzonych po 1980. I nie mam pojęcia dlaczego.
Chęć zwracania na siebie uwagi wśród takich ludzi jest wręcz niesamowita.
Grunt to mieć jakieś bardziej wyszukane sposoby na zwracanie tej uwagi, poza wzbijaniem masy kurzu.
Sam też należę do tej grupy i udaje mi się jednak czasem zwrócić na siebie uwagę. Niekoniecznie sie kłócąc ;]
PolubieniePolubienie
Tyle, że tu chodzi o gościa urodzonego na pewno przed 1976 r.
PolubieniePolubienie
O. To może w tym przypadku chodzi o zwykłą demencję starczą.
Facet sądzi, że krew mu sie burzy, a zwyczajnie się mu wapno lasuje 🙂
PolubieniePolubienie
Ja myślę, że to kompleks/syndrom nauczyciela 😉
PolubieniePolubienie
Nauczyciele zawsze mieli jakieś argumenty. Nie zawsze trafne, ale zawsze jakieś 🙂 Przynajmniej Ci, z którymi ja miałem do czynienia ;]
PolubieniePolubienie
Heh tylko ‘jakieś’ argumenty często bywają… żadnymi sensownymi…
PolubieniePolubienie
odczepcie się od nauczycieli!:D
chyba że faceci jakoś inaczej przeżywają ten stan:)
PolubieniePolubienie