No i doigrałem się

Piszę to klęcząc przed komputerem. Gdybym usiadł, to bym miał potem problem
ze wstaniem z krzesła: straszny ból w okolicach krzyża i lewego pośladka….

Bóle krzyża miałem już wcześniej. Na początku sporadycznie. Kilka miesięcy
temu zaczęło mnie to męczyć trochę bardziej regularnie. Po jakiś trzech
miesiącach powracającego, mniejszego i większego bólu, poszedłem do lekarza.
Dowiedziałem się, że teraz wszyscy tak mają, że pewnie mnie przewiało,
że trzy miesiące bólu krzyża to jeszcze nic takiego i dostałem tabletki
przeciwbólowe (Ketoporofen w jakiejś wersji do długotrwałego stosowania).
Łykałem grzecznie przez miesiąc. Trochę pomogło, z czasem bóle właściwie
ustały. Było całkiem nieźle nawet po odstawieniu tabletek. Ale czasem jeszcze
trochę kręgosłup przypominał o sobie.

Pojechaliśmy na wakacje. Pakowanie, siedem godzin jazdy samochodem,
wypakowywanie. Tam znowu mnie pobolewało. Ale co tam… żyć się dało. Jazdy
konnej też sobie nie odmawiałem. Potem powrót. Parę dni w domu i wyjazd do
Warszawy. Tym razem pociągiem, ale za to z wielkim plecakiem. Tam już ból dawał
mi się mocno we znaki. Nawet się zastanawiałem, czy wsiadać na konia… ale
czemu nie, skoro po to do tych znajomych przyjechaliśmy. Droga powrotna. Jako
jedyny facet w przedziale podawałem kobietom bagaże… Następnego dnia w pracy
wstanie z krzesła to był horror…

Już w Warszawie zdecydowałem, że trzeba by się z tym bólem znowu do lekarza
udać. Tym razem do innego niż pan teraz wszyscy tak mają (podobnie
oceniał inne dolegliwości). Do przychodni dotarłem w czwartek. Pani doktor mnie
wysłuchała, obmacała, poruszała gnatami i była bezlitosna: to początek
zmian zwyrodnieniowych i już tak pan będzie miał do końca życia
. Co
gorsza, nie mam powodów jej nie wierzyć… wcześniej googlałem dużo na ten
temat i właściwie wszystko sprowadzało się do tego samego: jak się kręgosłup
zacznie psuć, to pozostaje minimalizowanie i unikanie bólu.

Pani doktór zapisała mi jakiś spray z ketoprofenem (wolę się smarować niż
łykać), poradziła jak ćwiczyć, jak siedzieć, jak leżeć. Dowiedziałem się tego,
czego się też obawiałem: jazdy konnej lepiej unikać. Za to powinienem pływać.
Dostałem też skierowanie na RTG, ale bez większej nadziei, że to coś zmieni.

Wczoraj więc wybrałem się obejrzeć gliwickie baseny. Rowerem, to podobno
też stosunkowo mało obciążające dla kręgosłupa. Zarówno basen na Warszawskiej
jak i ten na Sikorniku wyglądają przyzwoicie. Pierwszy sprawia wrażenie
odrobinę wyższego standardu, jest trochę większy i trochę droższy. Na drugim
jakby mniej ludzi. Będzie trzeba zacząć na któryś z nich chodzić… tylko
szkoda, że pływanie niespecjalnie mnie pociąga.

A wniosek z tej historii? Trzeba było być aktywnym za młodu! Kawał życia
przesiedziałem przed komputerem. Aktywny wypoczynek był mi obcy. Wiecznie się
garbiłem, ale poza zwróceniem mi uwagi, nikt (ani rodzice, ani ja sam) nie
próbował z tym nic zrobić. Jak już zacząłem się ruszać, to pewnie zbyt ostro
(jazda konna nie należy do najłagodniejszych sportów), ani wcale tak dużo
i regularnie. Dobrze, że chociaż nie mam problemów z nadwagą.

P.S. zanim to napisałem do końca, to jednak usiadłem na krześle.

59 uwag do wpisu “No i doigrałem się

  1. Obok aktywnego wypoczynku bardzo ważna jest pozycja, w jakiej siedzi się na krześle. Osiem godzin prawie non stop przed komputerem, wygięta niczym „paragraf” – to musiało zwrócić uwagę BHP-owca w mojej firmie 😉 Teraz staram się pilnować, ale też powinnam zacząć jakiś sport uprawiać 🙂

    Polubienie

  2. Ja sobie kupiłem nowe krzesło do pracy, podkładam sobie coś pod plecy, zgodnie z zaleceniami lekarza i staram się trzymać prosto. Mam nadzieję, że to w końcu pomoże… ale na razie jest coraz gorzej.

    Polubienie

  3. czy ketoprofen ma coś wspólnego z ketonalem? jeśli tak, to niefajnie, lepiej już smarować niż łykać…
    a ten ostatni akapit, że trzeba było za młodu być aktywnym, a nie tylko siedzieć przed kompem, powinieneś szeroko opublikować – niektórzy dorabiają się wszystkich nieszczęść z koszmarną nadwagą włącznie już w liceum.

    Polubienie

  4. Heh, właśnie dlatego wracam na treningi we wrześniu.

    Współczucie. Mój stary też ma problemy z kręgami i generalnie zajebiście mu pomogło ogólne ruszanie się, nawet nie sport tylko ogródek 😉

    Basen bardzo pomaga, sugerowałbym też jakąś jogę albo tai chi.

    Polubienie

  5. Jak mnie tak zaczęło boleć, to na kolanach wchodziłem do domu. Później seria katonalu w zastrzyku, w pastylkoach, maści wszelkiego typu, masaże, leczenie prądem itd. Przeleżałem 4 dni plackiem na podłodze ( bez materaca, bo sie nie dało wytrzymać). Najgorsze było korzystanie z łazienki. Normanie cała obsada domu polewała ze mnie, jak na kolanach czołgałem sie do kibla.
    Diagnoza: rwa kulszowa. Od tamtej pory łapie mnie co jakiś czas, a kręgosłup wali mnie prawie codziennie.

    Polubienie

  6. jajcuś: A może spróbujesz krioterapię? Znajomy bardzo to sobie chwalił. Do tego dostał zestaw ćwiczeń i póki co się zaleczył. Mój tata natomiast chodzi na masaże. Na jakiś czas pomagają.
    A poza tym uważaj na trzeci krąg. Popsucie podobno grozi impotencją 😛

    Polubienie

  7. Mogę polecić świetnego kręgarza, znajduje się w Gliwicach 😉 Naprawił już wiele pokrzywionych kręgosłupów, w tym mój. Jeśli miałbyś ochotę spróbować to się ze mną skontaktuj.

    EDIT: Teraz zauważyłem, że z gliwic jesteś 😉

    Polubienie

  8. Trzymaj się. Miałem podobny problem w rodzinie, nie chcę cię straszyć, ale było bardzo dużo przejść. Ostatecznie i tak nic się z tym już nie da zrobić. Pozostaje dbać o siebie do końca życia.
    Jeszcze raz – trzymam mocno kciuki żeby dobrze się kręgi układały!!!

    Polubienie

  9. Mam podobny problem, jednak z kręgami szyjnymi. Zaczęło się od potężnego bólu barku kilka lat temu – mówię sobie: „ot, to nic…”. Kiedyś miałem wybity, teraz pewnie pogarsza mi się przez plecak (jeszcze to było liceum). Poszedłem na studia i ból nie mijał. Ostatnio odkryłem, że to wcale nie jest ból barku. Mój lekarz pierwszego kontaktu na początku też źle ocenił sytuację i postawił błędną diagnozę: „przeciążenie”. Cały ból promienieje aż z kręgów szyjnych (dotknięcie kręgosłupa w tej części = paraliżujący ból) dając złudne uczucie kłucia w barku. Teraz nie ma żartów, wybieram się do lekarza specjalisty. A rodzice powtarzali – nie siedź tak przed komputerem, nie garb się. Cóż – trzeba „dostać w kość” aby zrozumieć.

    Trzymaj się ciepło – dosłownie i w przenośni. Ciepło minimalizuje ból.
    Pozdrawiam!
    Sebastian

    Polubienie

  10. A najfajniejsze jest, że wszyscy o tym wiedzą, że tak będzie jeśli będą się garbić. Ja właśnie poprawiłem sobie krzesło, ale i tak jakieś nowe trzeba kupić.
    Trzymaj się i zdrowia wiele.

    Polubienie

  11. Tomek: na siłowni można robić najróżniejsze ćwiczenia z najróżniejszym obciążeniem. Myślę więc, że może zarówno pomóc jak zaszkodzić, zależnie co się będzie tam robić.
    Ale ja i tak na siłownię się nie wybieram.

    Polubienie

  12. Miałem to samo. Pomogły mi masaże, akupunktura i joga. Teraz dużo biegam i pływam, jak mogę to prawie codziennie. W pracy robie sobie godzinną przerwę na mały spacer na obiad.

    Polubienie

  13. Jedna godzinna przerwa od pracy nie wystarczy; zalecane jest, aby na każdą godzinę przepracowaną przy komputerze przypadało 5 minut przerwy na „rozprostowanie kości”. Oczywiście kumulacja minut się nie liczy, bo to się wtedy mija z celem.

    Polubienie

  14. Oj niedobrze, że pływanie Cię nie pociąga. Ja akurat aktywnie uprawiam ten sport od małolata czyli już będzie jakieś 16 lat. Sporo czasu przed komputerem spędzam też, na razie kręgosłup prosty ;) szczególnie chyba mięśnie pleców sie wyrabiają i jakoś trzymają całość w kupie. Myślę, że jak przy moim wzroście 1,88m gdyby nie sporty, bym mógł na starość wyglądać jak kwazimodo. Tylko jak już się na ten basen wybierzesz to PŁYWAJ! A nie stój przy ścianie ;) zobaczysz jak się trochę zmęczysz i wyzwolą Ci się endorfiny to będzie fajnie!:) Trzymam kciuki i powodzenia!

    Polubienie

  15. Nie ma to jak ‘schiz’ prostej postawy (czy to siedząc czy stojąc) i przeciwieństwie do Ciebie pływalnię odwiedzam regularnie (w roku szkolnym – w wakacje zamknięta), nie znaczy to niestety, że i mnie „to” nie czeka…

    Polubienie

  16. @Jajcus: wiesz, co może być dobrym pomysłem? Kupno czegoś, co się nazywa klękosiad. Nie chcę robić kryptoreklamy, więc wpisz sobie w google sam 😉 Ustrojstwo jest dość drogie (~300PLN), ale warte swojej ceny – praktycznie nie ma szans „siedzieć” na tym zgarbionym. W rezultacie postawa przed komputerem jest cały czas właściwa, a obciążenie kręgosłupa mniejsze.

    Polubienie

  17. ajot: Zgadza się. W pracy miałem klękosiad wymiennie z krzesłem. I jest to prawda – po dłuższym „siedzeniu” na klękosiadzie zaczyna się odczuwać ból kolan (ale kręgosłup ma szansę wyraźnie odsapnąć). Wtedy należy przesiąść się na wygodne krzesło „konwencjonalne”. A chyba i tak w ogóle najważniejsze jest robienie regularnych przerw i wychodzenie do kuchni na herbatę 😉

    Polubienie

  18. Mialem podobna sytuacje. Bolalo 2 tygodnie. Kazdy ruch sprawial problem, nie dalo sie siedziec, pracowac, a co dopiero jakies powazniejsze ruchy. Zmiana pozycji z siedzacej na kucajaca to byla istna ekwilibrystyka. Juz mialem isc do ortopedy. Myslalem ze zlamalem kosc ogonowa albo ze mam zwyrodnienia. Po 2 tygodniach okazalo sie ze to wieeeeelki pryszcz tam gdzie sie koncza plecy. Wyciekal ze mnie 3 dni. Warto zatem sprawdzic wszystkie mozliwosci.

    Polubienie

  19. Ja w tamtym roku ruszalem tylek – gralem w pilke, jezdzilem na rowerze, a teraz nic – siedze przed kompem pare h dziennie. Kondycja padla. Trzeba sie ruszyc jednak… ale przestroga…

    Polubienie

  20. Współczuję. Teraz odpoczywam po drugim skręceniu tej samej kostki w ciągu niecałego roku. Poprzednim razem zaniedbałem sprawę, wyszedł mi odprysk kości. Nieciekawa sprawa.

    O uszkodzeniach kręgosłupa też coś wiem. Moja narzeczona nabawiła się takowego podczas figli 🙂 Oczywiście, zarobiła sobie na to wcześniej, tak jak Ty. Co Cię może zainteresuje, to fakt, że na nogi postawił ją kręgarz z Zabrza.

    PS. Powiększ formularz komentarza.

    Polubienie

  21. Elf: Musieliście chyba najbardziej ekstremalne pozycje z kamasutry stosować, skoro tak to się skończyło 😉

    Ad.PS. Też prosiłam Jajcusia o poprawienie formularza, bo mi się kurczy pod Operą, ale chyba moja prośba zaginęła gdzieś w tym gąszczu innych komentarzy 🙂

    Polubienie

  22. Ja też polecam i pływanie i masaże (zwłaszcza jak masuje jakaś fajna Pani). Albo siatka na plaży 😉 Ja od kiedy zacząłem się trochę ruszać i coś nie coś fizycznie robić to i lepiej się czuję i jakoś kg spadają wolno lecz widać stała tendencję… Wiem że nikomu sie nie chce ruszać mi też czasem nie chce się – ale wychodzi na to ze to jedyny sposób by nie szczykało w kościach 😉

    Polubienie

  23. @ Kangel – żona też masować może ;) ja nigdzie nie napisałem że żona nie jest fajna ;) A z tego co czytam na tym blogu fajna raczej jest … toż żony się wybiera świadomie chyba ze Jajcusia świadomość została zakłócona przez bóle pleców … ;) Ale miejmy nadzieję że jest fajna ;)

    ps. właśnie przez chwilę straszyłem tu swoją wielką fotką … aż zamarłem jak mi się wyświetliła 😉

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do Ika Anuluj pisanie odpowiedzi