Żonka potrzebowała dzisiaj do czegoś jednego ze zdjęć, jakie trzyma na
laptopie. Okazało się, że zdjęcia nie ma… ani tego, ani setki innych…
w katalogu w którym kiedyś były zdjęcia teraz były tylko numerowane katalogi
i puste pliki, wszystkie z walentykową datą… Niedobrze.
Oczywiście zostałem wezwany do wyjaśnienia sprawy i naprawienia szkód. Wyglądało
to dość zagadkowo. Najpierw odmontowałem /home i zapuściłem fsck. Nic
podejrzanego nie znalazł. Dalej jedyną wskazówką była dla mnie data i godzina
utworzenia tych dziwnych plików… Zajrzałem do /var/log/syslog… nic
szczególnego w tym czasie tam nie było widać.
Zacząłem sobie przypominać, co tam ostatnio na laptopie mieszałem.
Instalowałem Beagle‚a. Chciałem żonce
zrobić dobrze i dać jej narzędzie, które pozwoli połapać się w tych jej
wszystkich plikach, z których większość (w szczególności zdjęcia) lądowały w
magicznym katalogu 1
w jej $HOME. Teraz w tym katalogu były tylko dziwne
cyferki…
Podkatalogi i pliki w ~/.beagle miały czasy modyfikacji 14 lutego lub
późniejsze, czyli ciepło. Ale trudno mi było sobie wyobrazić jak narzędzie do
indeksowania i przeszukiwania plików mogło kasować pliki… Postanowiłem obadać,
czy przypadkiem ktoś tam czegoś głupiego nie robił w tym czasie na konsoli.
vim ~/.history
, tam /beagle
i ukazały mi się moje
rozpaczliwe próby doprowadzenia Beagle’a do działania: nie chciał mi indeksować
plików, więc próbowałem go do tego zmusić różnymi poleceniami
beagle-*
(a chodziło, zdaje się, o brak biblioteki sqlite3, czy
czegoś takiego). Od razu wydało mi się podejrzane jedno z poleceń:
beagle-exercise-file-system
– zawartość katalogu 1
wyglądała na wynik jakiegoś ćwiczenia…
Google potwierdziło, co podejrzewałem:
beagle-exercise-file-system
tworzy katalog 1
z numerkami
w środku, który można bezpiecznie usunąć
. No tak, po fakcie już można…
Sprawdziłem jeszcze, czy ja byłem aż taki głupi, czy to narzędzie nie ostrzega
o destrukcyjnym działaniu. Rzeczywiście nie ostrzega. Jeśli przed jego uruchomieniem
katalog 1
istniał, to go po prostu usuwa. Poza tym tylko bzyka chwilę dyskiem
i wypluwa niewiny komunikat Created X files across Y directories
…
Twórca tego genialnego
narzędzia powinien chyba zginąć w ciężkich męczarniach…
Na szczęście mamy backup, z 30 stycznia, który nawet zadziałał, a więc
bezpowrotnie utracone zostały tylko pliki z dwóch tygodni, zdaje się, że w tym
czasie dużo nie było tam wrzucane. A twórcom Beagle
‚a zgłosiłem już
bug reporta.
Mam nadzieję, że potraktują to poważnie, a nie zjadą mnie, że odpalam coś,
czego nie powinienem…
Dzielny mąż 🙂
Wyrok nie zostanie wykonany 😉
PolubieniePolubienie
„ Mam nadzieję, że potraktują to poważnie, a nie zjadą mnie, że odpalam coś, czego nie powinienem…”
Na co ty liczysz…
PolubieniePolubienie
tia, ładnie.
PolubieniePolubienie
d4arky: zobacz tego bugreporta lepiej 😛
PolubieniePolubienie
hm ludzi dzielimy na tych co robia backupy i tych co backupy beda robic. dzielny jajcus robi – ja ciagle mimo wielu przykrych zdarzen z danymi zaliczam sie do drugiej grupy. gdyby glupota miala skrzydla.. ;))
PolubieniePolubienie
cosmoz: a masz pod opieką tylko swoje dane, czy np. dane żony też? 😉
PolubieniePolubienie
na razie tylko swoja kolekcje pr0n wiec.. ;> ale konfiguracji wypracowywanych latami, plikow z projektami programistycznymi, kolekcji ksiazek i bardzo starannie wyselekcjonowanej muzyki szkoda.. tylko zdjecia backupuje na plytach 🙂
haslo dnia: prawdziwi twardziele nie robia backupow ;>
PolubieniePolubienie