Wczoraj wieczorem zajrzałem na stronę Urzędu Miejskiego w Gliwicach, żeby
zobaczyć czy na weekend się coś ciekawego nie szykuje. Wczoraj nic, ale na
dzisiaj w planie był koncert Pożegnanie lata
z Voo Voo. Ostatnio
stanowczo za dużo siedzę w domu, więc warto by się było gdzieś wyrwać, a na
jakiś fajny koncert, to już byłoby super. Voo Voo nie mogło zawieść. Bałem się
tylko, że może już nie być biletów.
Dzisiaj z samego rana (czyt.: ok. 10:00) zadzwoniłem do kasy Teatru
Miejskiego, gdzie miał się odbyć koncert, zapytać czy są jeszcze bilety.
Dowiedziałem się, że oczywiście są
i że za jakiś czas też nie powinno
być problemu. Nie mogłem się tam udać od razu, bo najpierw wypadało przyłożyć
się trochę do sobotnich porządków, a poza tym samochód był niesprawny
i musiałem czekać aż żonka włoży akumulator. W końcu, w południe, gdy dziecko
było wyprowadzone na spacer, samochód został uruchomiony i pojechałem po
bilety. Rzeczywiście były. I kosztowały jedyne 25zł.
Zapłaciłbym i sporo więcej. Do dzisiaj nie mogę sobie wybaczyć, że kiedyś nie
poszedłem na koncert Republiki, tylko dlatego, że cena biletu (o ile pamiętam,
to 70zł) mnie zniechęciła. Teraz już nie ma Republiki, a ja ich nigdy nie
słyszałem na żywo.
Wracając jednak do dzisiejszego koncertu… Voo Voo było główną gwiazdą
wieczoru, a przedtem miało zagrać Tworzywo Sztuczne (w którym grają synowie
Wojtka Waglewskiego) i Wagla z synami. Tworzywa Sztucznego wcześniej nie
znałem, więc nie wiedziałem czego się spodziewać…
Najpierw wpadł jakiś gościu, włączył automat i zaczął się kiwać nad
elektroniką. Co to k..wa jest – pomyślałem – jakiś hip-hop, czy
techno? Ale gdy się włączyła perkusja (żywa) zaczęło brzmieć nieźle. Potem
wokalista zaczął ryczeć przez megafon do mikrofonu (punk?) i włączyła się
reszta zespołu. Grali nieźle, instrumentalnie nawet mi się to bardzo podobało,
rapujący wokalista mniej (no cóż nie lubię hip-hopu). Całość brzmiała jak
hip-hop (w sensie tego co mnie się kojarzy z tym pojęciem – tego co
serwują nam rodzime media w IMHO stanowczo nadmiernej ilości), połączony
z jazzem (kiwający się klawiszowiec kilka razy podniósł się znad elektroniki
i zagrał solo na trąbce, solo gitarzysty też było niezłe) i jakimś
alternatywnym rockiem.
Później Tworzywo Sztucznie zmieniło się w Wagle – najpierw dołączył
Wojtek Waglewscy, a potem reszta zespołu zeszła ze sceny, zostawiając go
z synami. To już bardziej odpowiadoło moim upodobaniom. Zagrali tak z dwa
kawałki, potem jeszcze raz zagrało Tworzywo Sztuczne i była 17 minutowa
(w rzeczywistości chyba sporo dłuższa) przerwa. Po przerwie Voo Voo.
Do tego momentu było fajnie, ale najlepsze się dopiero zaczynało. Nie będę
się wdawał w szczegóły, bo żeby zrozumieć, to Voo Voo każdy powinien sobie
posłuchać na żywo. Gdy zaczęli grać Nim stanie się tak
, to
stwierdziłem, że mam w nosie swoją operację i bolące gardło – przy tym
musze się wyszaleć. I się wyszalałem. I z tej jednej piosenki Voo Voo zrobiło
kawał koncertu, ze wspaniałym pojedynkiem perkusistów w środku. A niezłych
utworów było więcej – w sumie jakieś dwie godziny przy samym Voo Voo.
Zespół wyglądał trochę inaczej niż w czasach gdy ostatni byłem na ich
koncercie. Mateo już nie ma ulizanych do tyłu włosów i wygląda bardziej jak
Sting niż jak go pamiętam. No i nie grał już Jan Pospieszalski. Widać wybrał
karierę w telewizji, co może mniej zaszkodziło Voo Voo (dalej są świetni),
a bardziej telewizji ;-)
.
P.S. przejrzałem co napisałem i stwierdzam że to bez sensu. W końcu,
pisać o muzyce to jak tańczyć o architekturze
, szczególnie jak się nie
jest w temacie. Ale jakoś nie mogłem zostawić tego bez notki – od lat się
tak dobrze nie bawiłem.
Jan P. nie gra już w Voo Voo, ale za to Mateusz – Matika. W Białymstoku występowali pod koniec sierpnia na darmowym koncercie z okazji 25-lecia powstania "S". Zagrali 72-minutowy "secik". Fajnie było, tylko przygłuchłem na 2 dni od głośników, bo zachciało mi sie podchodzić blisko sceny by zrobić trochę zdjęć – http://krystek.myphotoalbum.com/view_album.php?set_albumName=album19
PolubieniePolubienie
Wkrótce VooVoo lub duet Waglewski-Pospieszalski mają zagrać na otwarciu kina Rialto w Kcach. Tym razem nie przepuszczę takiej okazji.
PolubieniePolubienie
str(): 15-tego mają koncertować w Tychach z Orkiestrą Kameralną "Aukso" Marka Mosia. To też mnie troche kusi — w końcu, każdy ich koncert jest inny — ale to już chyba byłaby rozpusta ;-). Przed tym Gliwickim nawet nie wiedziałem, że jest jakiś specjalny, a był to pierwszy koncert nowej trasy i wyjątkowo wystąpił z nimi Milo Kurtis (akurat ja miałem szczęście do ich koncertów i już ich z Milo widziałem, więc nie od razu w pełni doceniłem ten fakt).
PolubieniePolubienie
Fajną masz żonę, że akumulator wymienia 🙂
PolubieniePolubienie
Fisz i Emade, hmm.. obaj się obracają w klimatach hh'owych, ale hh to-to raczej nie jest.
Emade nagrał ostatnio bardzo ciekawy album z łodzianinem – O.S.T.R, tzw. Projekt Ostry Emade (POE) a Fisz z Envee zrobili Fru!, który zresztą u siebie opisywałem:
http://nbw.jogger.pl/comment.php?eid=118712
Bynajmniej ich fanami nie jestem, ale ogólnie lubię sobie posłuchać w pracy.
PolubieniePolubienie