Taka mała katastrofa

Żona pojechała do lekarza. Zostałem Krysią sam… Jakoś sobie radzimy, aż w
pewnym momencie dziecię mnie informuje: zasiusiałam galotki. No fajnie.
No to każę jej iść do łazienki, tam mogę ją rozebrać, może coś jeszcze
wyciśnie do nocniczka. Spodziewałem się mokrych majteczek i galotek,
ale czekała mnie większa niespodzianka: wielkie kupsko w majteczkach. Fuj!

No to trzeba było dziecko rozebrać całkiem, zająć się tymi nieszczęsnymi
majteczkami, Krysia w tym czasie jeszcze coś do nocnika naprodukowała, umyć
ją i ubrać na nowo. Mam to już za sobą… ufff.

4 uwagi do wpisu “Taka mała katastrofa

  1. Jak byłem mały, to mój vater cieszył się: "Aaaale kupa! Kupa jak chałupa", choć sam pewnie przechodził wtedy chrzest bojowy i nie było mu do śmiechu. Mam nadzieję, że przynajmnej teraz jakoś mu za ten wysiłek "procentuję" 😀

    Polubienie

Co o tym sądzisz?

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s