Śniło mi się…

Na początku wziąłem z Krysią udział w biegu. Oboje w grupie amatorów oczywiście. Ja na rolkach, Krysia na piechotę (można było też na nartach biegowych – technika dowolna). Nawet nie musiałem specjalnie zwalniać, żeby córka nie zostawała sama z tyłu (i nikt nas nie wyprzedzał)…

Później znalazłem się w pociągu w którym Parlament Europejski obradował nad soczewicą. Nawet w końcu coś ustalili, jednak potem był jakiś wypadek i wagon z soczewicą wjechał w inny pociąg, w którym jechała Komisja Europejska, która w sprawie soczewicy miała zająć inne stanowisko…

Znalazłem się w pociągu Komisji. Pusto tam było, a za drzwiami mieliła się soczewica (czerwona) w resztkach feralnego wagonu. Spotkałem tam też dziewczynę, która najwyraźniej walczyła w sprawie tej soczewicy. Poinformowałem ją że to za drzwiami to właśnie obiekt jej zainteresowań. Gdy rozmawialiśmy na temat sprawy, obudził się jeden (jedyny?) z pasażerów… baliśmy się, że usłyszy za dużo, ale wyglądało na to, że po polsku on umie tylko „jeden” i „dwa”…

Na koniec, już poza pociągiem, gdzieś „w terenie” rozwiązywaliśmy jakąś zagadkę kryminalną (afera soczewicowa?) w którą zamieszane były dwie pary bliźniaków… jeden z nich to chyba ten w pociągu. Szukaliśmy kogoś z tych drugich bliźniaków… nie znaleźliśmy, bo wcześniej zadzwonił budzik.

6 uwag do wpisu “Śniło mi się…

Co o tym sądzisz?