Z etyką w szkole będzie lepiej niż myślałem?

Właśnie przeczytałem, że etyki w szkole ma być mniej niż religii. Religii dalej (?) dwie godziny tygodniowo, a etyki tylko jedna. Bałem się, że też będą dwie, co moim zdaniem byłoby zupełnie bez sensu. Jedna godzina tygodniowo przez całą szkołę gimnazjalną i średnią (nie wiem co z podstawówką) to moim zdaniem i tak za dużo (nauka etyki nie służy do utwierdzania w wierze, nie musi być taka intensywna, jeśli w ogóle ma sens w postaci przedmiotu szkolnego), ale zawsze lepiej niż dwie.

Jest też dodatkowy bonus, raczej nie zamierzony przez tych, co forsowali ocenę z religii na świadectwie i obowiązkową etykę dla niereligijnych: dzieciaki będą miały dodatkową zachętę do rezygnacji z religii – w końcu to jedna godzina mniej. :-)

Niestety, można się spodziewać, że nie długo ktoś zauważy, że coś jest nie tak i wymyśli coś, żeby zniechęcić uczniów do tej alternatywy W sumie, pewnie wystarczy odpowiednia podstawa programowa…

40 uwag do wpisu “Z etyką w szkole będzie lepiej niż myślałem?

  1. Religia powinna być w ogóle wyciągnięta poza obreb szkolny. Jeśli rodzic chce to niech posyła dziecko do salki katechetycznej przy kościele. Jeśli to konieczne, to niech nawet za to płaci. Jestem katolikiem, ale wkurza mnie to, że w szkole jest coś takiego (zresztą zawsze mnie to wkurzało), a ocena na świadectwie to już w ogóle kpina. W podstawówce można było dostać piątke jak się zgadzało z księdzem, dobrze to pamiętam i do dzisiaj bierze mnie szlag.

    Polubienie

  2. ja bym jednak była sceptyczna – poczekamy zobaczymy… a co do odpowiedniej podstawy programowej i kompetencji jej twórców, to chyba się ostatnio jasno wyraziłam na ten temat;)

    Polubienie

  3. Co do liczby godzin, abstrahując od słuszności nauki religii w szkole, to jest jeszcze śmieszniej. Religii ma się więcej niż innych przedmiotów razem wziętych – chemia, geografia, biologia. Łącząc to z faktami, że religii nie ma kto uczyć otrzymujemy sporą dawkę przymusowego, biernego siedzenia w ławce.

    Etyka jako idea pewnie słuszna… tylko czy przypadkiem to nie jest zamiana na mniejsze zło. Bo kto tego ma uczyć? Zamiennik tak samo będzie czymś jałowym i nieciekawym.

    Całe nieporozumienie to chęć nauki czegoś, czego nie za bardzo się da uczyć. Uczę jak wierzyć? Uczę jak być dobrym? Tego nie osiągam chyba na lekcji, tylko ogólnie poprawnie wychowując.

    A jak można wychować nie będąc autorytetem. Pan od techniki uczy etyki, a siostra zakonna uczy religii. I jeszcze ocenią wymiernie jak mnie nauczyli. 😉

    Polubienie

  4. Religia wcale nie jest taka zbędna. Jest idealnym przedmiotem w tej części dnia, kiedy jeszcze nie było matematyki czy polskiego – można się pouczyć, zrobić pracę domową, czy coś :] .

    A tak całkiem serio, to nie podoba mi się targowanie etyka vs. religia – kto bardziej podkusi… To nie jakiś rynek edukacyjny, tylko wybór osobisty człowieka. Nie powinno się go traktować jak wyboru towaru na półce, bo nie w tym rzecz, choć religia staje się obecnie jak produkt na półce, o spadającym popycie (chciałem na ten temat powiedzieć jeszcze więcej, ale się powstrzymałem).

    Polubienie

  5. Mieszkam w małej (~17 tysięcznej) miejscowości i uczę się w prywatnym zespole szkół. Tutaj kiedyś była wprowadzana etyka do programu, ale było zbyt mało chętnych, więc się nie opłacało trzymać nauczyciela. Tak, więc nie ma w tym mieście żadnych alternatyw – jest religia katolicka i to jako przedmiot wliczający się do średniej ocen.

    Co przeraża mnie jeszcze bardziej to, że w publicznym gimnazjum i w szkole podstawowej chyba też w każdej jakie tylko są sali wiszą obowiązkowo: godło oraz krzyż…

    Moim zdaniem powinno się wyrzucić religię (przynajmniej katolicką) ze szkół, a jak ludzie są tak bardzo wierzący to niech chodzą sobie w godzinach popołudniowych. Tylko wtedy zapewne okazałoby się, że chodzić chce ~10 osób, a reszta ma to gdzieś – jakby kościół zniósł taką ilość ‘zagubionych owieczek’? Dlatego też nie dojdzie do odłączenia religii ze szkoły…

    Szkoła powinna zaoferować młodym ludziom zajęcia etyki, chociaż lepszym rozwiązaniem, jednak trudniejszym do wykonania z braku odpowiednio wykwalifikowanych nauczycieli (przynajmniej tak jak u mnie w małym mieście) przedmiotu religia, na którym uczniowie poznaliby wszystkie religie świata, mogli o nich dyskutować, a tym samym wybrać swoją wiarę lub jej brak.

    // Problemem jest również chrzest, który rodzic daje dziecku… dlaczego on za niego decyduje? Dziecko powinno pójść do szkoły, zacząć rozumieć odpowiednie rzeczy i dopiero samo wybrać właściwą drogę. Przykładowo syn znajomej ostatnio przed komunią nie pytał jej o żadne sprawy religijne z tym związane, tylko o to jak smakuje opłatek. Ale przecież co ma myśleć o czymś czego nawet nie rozumie. Myślę, że jednak to na osobny wątek, który w najbliższym czasie postaram się opisać…

    Czy nie sądzicie, że tak powinno to wyglądać w państwie, które jest niby wolne wyznaniowo?

    Pozdrawiam, Michał „MiSHu” Jastrzębowski.

    Polubienie

  6. „Jestem katolikiem, ale wkurza mnie to, że w szkole jest coś takiego” – a mnie wkurza takie pisanie…
    tak samo jak kiedyś na spotkaniu studenckim (w kościele), gdzie trzeba było przekonywać „katolików”, że aborcja to grzech (abstrahując od tego, że życie płodowe jest kolejnym etapem ludzkim – więc tym bardziej ateiści powinni być przeciw aborcji).

    Albo twierdzenie, że jestem katolikiem, ale nie praktykującym 😀

    Państwo w dzisiejszych czasach wtrąca się do każdego aspektu życia. Lansuje się pseudo-nowoczesne zachowania, laickość itp. bzdury. Zgodnie z zasadą, że ludzie niewierzący są w stanie uwierzyć we wszystko…
    Musisz kolego alchemyx zrozumieć, że szkoła jest dla wszystkich – a religia nie jest obowiązkowa…
    Na twoim miejscu przyczepiłbym się raczej jakości katechez (i tu się można zgodzić) ale czepianie się obecności samej religii w szkole deklarując się jednocześnie katolikiem, to mi pachnie robieniem we własne gniazdo.

    ps. mnie w szkole denerwowało większość lekcji – ale daleko jestem od propozycji ich likwidacji :p

    Polubienie

  7. Jestem katolikiem, ale nie tępo zapatrzonym w to co próbuje głosić Kościół, ot taka różnica.

    Dlaczego w szkole nie ma innych lekcji religii innej wiary albo nie ma wieszanych innych symboli religijnych niż tylko krzyż? Dlaczego protestańci mają wybór między religią a etyką (czyli żaden tak naprawdę)?

    I nie robie we własne gniazdo, powtórzę to co mówiłem – miejsce na lekcje religi jest w przykościelnej salce katechetycznej, a nie w szkole.

    Odnosząc się do słów „Państwo wtrąca się do każdego askeptu życia.” Odbiję piłeczkę zmieniając „państwo” na „Kościół”.

    Polubienie

  8. ciesiel: Czemu uważasz, że „laickość to bzdury”? Rozdział kościoła od państwa to podstawa demokracji i suwerenności państwa. Jeśli ją zanegować, pozostanie państwo religijne, sterowane przez hierarchię kościelną (a więc, teoretycznie, z Watykanu). Przecież nawet ten wasz Jezus podobno powiedział „Oddajcie cesarzowi co cesarskie, Bogu – co boskie”. Szkoła publiczna jest instytucją państwową, więc nie ma tam moim zdaniem miejsca na krzewienie wiary w Boga. Lekcje religii są w szkole w interesie Kościoła Katolickiego, który wcale tego nie ukrywa. Czemu więc do swoich interesów wykorzystuje publiczne szkoły? Czemu nie może tego organizować „na własnym podwórku”, z własnych środków?

    Nie wiem też skąd przyszło ci do głowy „Zgodnie z zasadą, że ludzie niewierzący są w stanie uwierzyć we wszystko”… To raczej ci co wierzą w cuda, niepokalane poczęcie i istotę nadprzyrodzoną, są w stanie uwierzyć we wszystko. Zapewniam Cię, że człowiek świadomie wybierający racjonalizm i ateizm nie wierzy we wszystko.

    I nie myl ogółu „niewierzących” z tymi, co tylko zamienili katolicyzm, na jakąś inną abstrakcyjną ideę — czy to będzie komunizm, czy jakieś New Age.

    Polubienie

  9. „Szkoła publiczna jest instytucją państwową” – ale czy na tę szkołę nie płacą także katolicy w podatkach? Poza tym, czy publiczna=ateistyczna?

    „Jestem katolikiem, ale nie tępo zapatrzonym w to co próbuje głosić Kościół, ot taka różnica” – Pewnie jesteś tradycjonalistą, który z domu wyniósł, że w niedziele się idzie do kościoła – ale już reszta Cie denerwuje – nawet to, że jako katolik, powinieneś głosić dobrą nowinę…

    „Dlaczego w szkole nie ma innych lekcji religii innej wiary albo nie ma wieszanych innych symboli religijnych niż tylko krzyż?”
    Poczytaj sobie o relatywiźmie moralnym – Takie zdanie mógł napisać Jajcuś – a nie Ty…

    „miejsce na lekcje religi jest w przykościelnej salce katechetycznej, a nie w szkole” – No popatrz… to samo mówiły komuchy w PRL.

    A tak ogólnie – różnie się rozumie rozdział kościoła od państwa. Wg. mnie to nie są ciała, które się powinny zwalczać, a nawet powinny ze sobą ściśle współpracować. Wy natomiast wolicie model rozdziału „francuski”, gdzie religią stał się ateizm i nawet dziewczynka z chustą na głowie jest traktowana jak ktoś kto ten „rozdział” łamie…

    Polubienie

  10. Ciesiel: patrz, no właśnie, wg. Ciebie. Bo np. wg. mnie nie powinni ściśle współpracować. I teraz która ‘prawda’ jest ważniejsza (że sparafrazuję któryś film): „moja prawda jest mojsza niż Twojsza”. Rozumiem, brak zwalczania, ale współpraca tak daleko posunięta, że za państwowe pieniądze indoktrynuje się dzieci w kierunku jedynie słusznym? I nie, publiczna nie oznacza ateistyczna. Publiczna oznacza neutralna światopoglądowo.

    Polubienie

  11. Ciesiel: i co ja mam Ci powiedziec przy argumentach typu „to samo mówiły komuchy w PRL”? Mam Cię traktować poważnie? Czy może jesteś po prostu pokoleniem Radia Maryja i telewizji Trwam?

    No i dlaczego mi mówisz, co mogę napisać a co nie. Mam swój rozum, może to wbrew kościelnym zasadom, ale mam i używam.

    Polubienie

  12. weronika: nie ma czegoś takiego jak „neutralnie światopoglądowo” szkoły – bo teraz dzieci się uczy o unii europejskiej, o wspólnocie, ekologii (jakieś lipne sprzątanie świata) itp.

    Tak samo jak nie ma reklam „neutralnych” ani mediów obiektywnych, tak samo nie ma „neutralnego” nauczania. Jak na razie jako rodzic, mam bardzo mały wpływ czego uczą moje dzieci w szkołach – widzę, tylko, że coraz bardziej widać, że próbuje się z nich zrobić „bezmyślne bydło”, które ma tylko zagłosować raz na jakiś czas na te partię, która będzie faworytem w mediach, mają długo pracować na ZUS, a potem ewentualnie umrzeć w szpitalu (albo innym DPS) od „przyjacielskiego zastrzyku”).

    Polubienie

  13. alchemyx: niczego Ci nie bronię – nazywam po prostu rzeczy po imieniu. Nie wiem dlaczego od razu wyciągasz RM i Rydzyka? A nawet jeżeli by tak było? to co? może zaproponujesz jakieś akcje typu „zabierz dowód”? albo może od razy „obóz reedukacyjny”?

    Polubienie

  14. ciesiel: Nie wspomaganie interesów Kościoła, nie oznacza zwalczania kościoła. Francuska przesada (która jest w dużej mierze tylko walką z symbolami) też mi się nie podoba. Mnie osobiście nawet symbole typu krzyże nie przeszkadzają, dopóki są traktowane na równi z innymi elementami dekoracjami wnętrza (jak np. kwiatek w doniczce). Jeśli o mnie chodzi, to dzieci mogą do szkoły przychodzić w chuście, czy mycce, o ile będą miały prawo same o tym decydować (a nie np., że rodzic każe, a szkoła jeszcze pilnuje, żeby dziecko się stosowało).

    Obecnie jednak szkoła publiczna jest wykorzystywana do tego, żeby „dzieci przed religią nie uciekły”. Kościół najwyraźniej sam przy sobie wiernych by nie utrzymał, więc posiłkuje się publiczną szkołą, a ostatnio nawet świadectwami szkolnymi, czy tzw. „lekcjami etyki” (które często służą tylko przekazywaniu „wartości chrześcijańskich” tym, którzy tego religii chcieli uniknąć).

    Polubienie

  15. ciesiel: W PRLu też np. zamykano przestępców (takich prawdziwych, nie tylko politycznych)? Czy to znaczy, że teraz nie powinno się zamykać złodziei i morderców? Nie można przekreślić wszystkiego co się działo w PRL, chcesz, czy nie, działy się tam też rzeczy słuszne.

    Co innego prześladowania tych, którzy swoje dzieci na religię słali (to było złe), a co innego oddzielenie „działalności misjonarskiej” od nauczania.

    Zgadza się, że w szkole jest miejscami za dużo ideologii i polityki, ale to nie usprawiedliwia wrzucania tam tego jeszcze więcej, tylko dlatego, że ta ideologia jest akurat ‘jedyna słuszna’.

    Polubienie

  16. Jajcuś: Ty rozumiesz „interes kościoła” tak jak normalny ateista – czyli materialnie.
    Oczywiście nasze rozumienia się różnią, bo moim zdaniem, interesem kościoła i wiary jest zbawienie, co pewnie dzisiejszych postępowych ludzi śmieszy – ale znając wszyscy swoje rację, ja rozumiem czemu Wam ateistom tak żal tych pieniędzy na tacę, które „czarni” dostają (bo macie to swoje podejście materialistyczne) – to także Wy powinniście zrozumieć chęć dzielenia się tą dobrą nowiną wśród innych (zgodnie z naszym podejściem katolickim) i w związku z tym brakiem zgody na „prywatną wiarę w domowych pieleszach”, czy wszelkiego rodzaju laicyzację i pseudo-rozdziały.

    Polubienie

  17. ciesiel: rany, co nas obchodzi kasą, którą Wasze owieczki w swojej ciemnocie Wam dają. Jesli robią to dobrowolnie, wierząc w to co im w kościele opowiadają to ich sprawa, szczególnie jeśli im z tym dobrze. Niech sobie dają.
    I cały dowcip polega na tym, że tu nie chodzi o tą kasę, ale o pranie mózgu i uczenie dzieci bzdur, które mają niewiele wspólnego z prawdą.

    Polubienie

  18. Ika: po pierwsze, to ja jestem tą ciemną owieczką (czytaj daje na tace – a nie jestem biorcą).
    Po drugie: więcej prania mózgu masz z innych stron (chociażby media publiczne).
    Po trzecie: jesteś jeszcze widocznie bardzo młoda jeżeli wierzysz, że znasz „całą prawdę” 😀

    Polubienie

  19. cisiel: Znaczy się, wy jesteście lepsi, bo wierzycie w zbawienie, i jeśli narzucacie swoje poglądy naszym dzieciom, to tylko dla ich dobra, żeby też mogły być zbawione. I cel uświęca środki. Tak? A jeśli muzułmanie w ten sam sposób, chcieli by zapewnić zbawienie waszym dzieciom? Używając ich zdaniem odpowiednich środków? Też będzie wszystko ok?

    Polubienie

  20. ciesiel: punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, moje poglądy są wynikiem moich własnych przemyśleń a nie kopiowania bzdur sprzed stuleci.
    Jeśli się czujesz lepszy, proszę uprzejmie czuj się. Ciesz się że pójdziesz do nieba itp. Ja wolę się zając tym co naprawdę jest w życiu istotne. I proszę uprzejmie, jak się z tym poczujesz lepiej możesz się za mnie nawet pomodlić 😛

    Polubienie

  21. ciesiel: Ja na przykład nie twierdzę, że znam „całą prawdę”. Nie uważam, że ktokolwiek ją zna, czy kiedyś pozna. Jestem po prostu pewien, że to, co głosi jakakolwiek religia, prawdą nie jest. Zbyt dużo sprzeczności (między religiami, między różnymi interpretacjami, między różnymi przedstawicielami jednego kościoła itd.). Zbyt dużo głoszonych „prawd” (teoria geocentryczna, teoria powstania człowieka itd. itp.) zostało już sfalsyfikowanych. Po prostu nie ma najmniejszego powodu religiom wierzyć, lepiej po prostu pogodzić się z tym, że nie wiemy wszystkiego, a nie zadowalać się bajeczkami.
    To wierzący uważają, że znają odpowiedź na wszystko — jest nią niby Bóg. Tyle, że jeśli próbują tę odpowiedź jakoś rozwinąć, to się strasznie motają w zeznaniach… szczególnie, jak im nauka jakieś prostsze i precyzyjniejsze rozwiązanie poda.

    Polubienie

  22. jajcuś: hm…. Twoim dzieciom nic nie narzucam. Za to ze wszystkich stron słyszę, że nie mam prawa by w szkole moje dziecko uczyło się tego, co moim zdaniem jest ważne (i nie chodzi tylko o religię).
    Ty możesz zdecydować, że Twoja córka nie będzie się uczyła religii, a ja muszę pogodzić się z innymi głupotami, które wciskają moim dzieciom.

    ika: ok… ale kolejka jest długa :p

    weronika: Ty też poczytaj o relatywiźmie moralnym 🙂 po prostu dla Ciebie śmieci – dla mnie nie…

    Polubienie

  23. Jajcuś – piszesz „To wierzący uważają, że znają odpowiedź na wszystko” – a mnie ciągle uczyli, że właściwie to mało wiemy, bo Bóg to wielka tajemnica 🙂
    Stąd też mówimy o wierze (czyli czymś, co nie wymaga racjonalnego wyjaśnienia), a nie o dowodach naukowych.

    Polubienie

  24. Bez sensowna gadka.
    To tak jak usunęli matematykę z matury, a teraz jest wielki płacz bo na uczelniach technicznych pierwszy rok jest wyrównawczy.
    A nawet Ci co nie idą na studia, to w życiu codziennym nie potrafią sobie policzyć chociażby ile wykładziny potrafią.

    Tobie może przeszkadza religia w szkole, a innym inny przedmiot i co z tego? Wygrywa większość i tak jest dobrze.
    Dla mnie osobiście kpiną były lekcje informatyki w liceum uczony przez osoby po rocznym jakimś tam kursie.
    Niestety nie ma dużo osób z powołaniem, cieszmy się z tego że coś poza uwagi i ocenami nasze dzieciaki wynoszą ze szkół

    Polubienie

  25. Potem i tak wyjdzie na to, że rację mieli Jehowi 😉

    Jak w słynnej reklamie, „daj pan spokój”. Licytowanie się o to, kto ma rację, nie ma racji bytu, bo nikt nie udowodni, czy Bóg istnieje czy nie.

    Polubienie

  26. @Ika: i oto chodzi, w niektórych szkołach nawet nie nauczą tego, ani z matmy, ani z religii.
    Mnie na religii nie uczono paciorków, a raczej uczono walczyć o swoje. Całe liceum byłem w opozycji do księdza prowadzącego, oceny 3-4. Dużo mi dały te kontry.
    Dla odmiany w rodzinnej parafii od kilkudziesięciu lat jest ten sam proboszcz, do którego mam sentyment, ale w żaden sposób nie potrafi przyciągnąć dzieciaków.

    Polubienie

  27. Wtrącę swoje zdanie jak już jest możliwość:)…Nie chodzę do Kościoła..z wielu powodów ale tu nie o to chodzi:) Mimo to uważam ze religia w szkole owszem…ale tylko w podstawówce ( Komunia itp) żeby dziecko jak podrośnie i wybierze swoją drogę nie zarzuciło mi że nie było w Komunii i ślubu koscielnego nie może wziąść:) Po podstawówce ..wolny wybór..!! W ogóle dla mnie śmieszna jest sama ocena z religii ( Od kiedy to wiarę ocenia się w skali 1-5 albo ktoś wierzy albo nie)! Nie wiem czy wszyscy wiedzą że x lat temu polscy politycy pdopisali z watykanem traktat w skrócie mówiący że Kościół ma prawo wpieprzać sie w polityke! I co sie dziwić potem np MATURZE z RELIGII… a zaniedługi na w-f będą robic zawody w peilgrzymce na kolanach:)

    Polubienie

  28. Ocenianie wiary ma taki sam sens jak ocenianie sprawności fizcznej na WF czy zdolności plastycznych na plastyce/„sztuce” i dlatego tego się NIE robi. Zwykle ocenia się wkład pracy, jakieś opracowanie na dany temat, obecność… i tak większość ludzi w liceum na religii odrabiało lekcje lub uczyło się na sprawdzian (identycznie z PO).

    A jak ksiądz jest nawiedzony? Rodzice mogą wymusić jego zmianę.

    Polubienie

  29. Co się uparliście na wiarę?!?
    Przecież religia uczy odpowiednik nauk (jakieś przykazania, prawdy wiary, opowieści z Biblii) tak jak lekcje W-F uczą/wyrabiają sprawność fizyczną.
    Jest co oceniać.
    Plastyka poza „malunkiem”, gdzie też można wyrobić sobie jakiś zmysł artystyczny, albo go odkryć obecnie wiele lekcji poświęca na teorię (kto co tam malował itp.)

    Polubienie

  30. Ktoś przede mną jako przykład podał W-F i plastykę.
    Tylko że baaardzo duży procent dzieci pisze lewe zwolnienia, a to stroju nie przyniesie, na niektórych lekcjach jest więcej siedzących na ławkach niż uczestniczących w zajęciach.
    Co do religii, można samemu wziąć katechizm, Biblię i poczytać. Tak samo polski, czy matematykę.
    Tylko, że szkoła jest po to żeby trochę przymusić, bo niektórzy to lenie 😉

    Polubienie

  31. u nas w szkole podstawowej mamy problem z siostra zakonna…. dzieci boja sie chodzic na lekcje religii do tego kartkowka za kartkowka i same 1… juz by sie pohamowala i dala im troche luzu… do 1 do 3 mieli ksiedza i zupelnie inaczej to wygladalo… lekcje religii byly przyjemnoscia… jako rodzice staramy sie o zmiane nauczyciela religii, mam nadzieje ze z dobrym skutkiem:) moim zdaniem na religii powinno sie uczyc o Bogu a nie zmuszac do klepania modlitw i ksiag, ktorych z pewnoscia siostra tak do konca nie zna…

    Polubienie

  32. etyka i religia to dwie odrebne sprawy… etyka moze byc lekcja o wiele ciekawsza, zalezy tylko jak zostanie poprowadzona… poza tym warto by jednak zastanowic sie, czy w obecnych czasach, gdy upadaja wszelkie wartosci i brak logicznego myslenia wsrod mlodego pokolenia nie bylyby warto wprowadzic etyki i filozofii z logika a wywalic te nieszczesna religie pozostawiajac jej wybor – tak jak to mialo kiedys miejsce – w salkach katechetycznych… Nie mowie tego, ze Bog mi jest obcy, ale dosyc juz chyba rzadow kosciola w kazdej dziedzinie naszego zycia… Nikt nie patrzy na to jakie pokolenia wychodza ze szkol, a tylko na to, zeby czerpac wlasne korzysci. Wychowujmy i ksztalcmy dzieci, jak ma to miejsce teraz, to nigdy nie dojdziemy do upragnionego pokoju, prawdziwej demokracji, poszanowania czlowieka… Zadziwiajace jest, ze kosciol gloszacy nauki z pisma nie trzyma sie slow Jezusa „oddajcie Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga”… W jakim celu wiec kosciol wciaz siega po „cesarskie”??? Pozostawiam do przemyslenia;) Pozdrawiam:)

    Polubienie

Co o tym sądzisz?