Jak się bawiłem w foto-optyka-amatora

Zachęcony wątkiem na forum Nikona wskazanym przez mmm w poprzednim wpisie o moim zepsutym obiektywie postanowiłem dzisiaj samodzielnie obiektyw rozebrać i spróbować coś z tym zrobić…

Obiektyw rozebrałem według instrukcji, ale utknąłem na podjechać zoomem tak, aby soczewka była w maksymalnym górnym położeniu, bo zoom był zacięty. Właściwie od tego zaczęło się to szkło psuć. Rozkręciłem więc jeszcze trochę, według własnego wyczucia, i udało się element z soczewką wyciągnąć. Potem postarałem się części na nowo do siebie dopasować i całość poskładać. Nawet się udało i żadna część nie została.

Już po złożeniu stwierdziłem, że coś jest nie tak (poza brudnymi zewnętrznymi soczewkami, którymi na razie nie miałem zamiaru się martwić) – dźwignia do otwierania przesłony (na potrzeby ostrzenia) jakby nie całkiem działała – przesłona nie otwierała się do końca. Do tego zoom ciężko chodził i tylko w jedną stronę (wcześniej się przekonałem, że jak dojedzie do najdłuższej ogniskowej, to się całkiem zacina i trzeba rozkręcać od nowa). Poza tym wszystko wygląda w miarę ok. Postanowiłem podłączyć obiektyw do aparatu…

Aparat obiektyw zaakceptował. Obraz w wizjerze był (sukces!), ale ciemny (tego się spodziewałem). Autofocus sobie nie radzi (albo mu za ciemno, albo coś jeszcze jest zepsute), ale potwierdzenie ostrości w trybie manualnym działa. I nawet zdjęcia da się zrobić. Nawet nie wyglądają najgorzej jak na te warunki oświetleniowe co teraz tu mam.

Oczywiście do normalnego użytku to się nie nadaje, ale przynajmniej zobaczyłem sobie co jest w środku. :-) A nowy obiekty już kupiony na Allegro i lada dzień powinien przyjść.

12 uwag do wpisu “Jak się bawiłem w foto-optyka-amatora

  1. Cyfrowa lustrzanka, cyfrowa lustrzanka, a tutaj śrubka, tutaj drucik. Śmiesznie wygląda już na zdjęciach rozkręcony.

    Szkoda, że się nie udało. Opis wyglądał zachęcająco. Może jeszcze dalej w sieci jest coś dokładniejszego. Wygląda, że to nie jest coś niezwykłego tylko pewnie jakaś wada konstrukcyjna.

    Polubienie

  2. mmm: ten drucik nawet udało mi się urwać (a potem przylutować).
    Ogólnie te okolice, które próbowałem naprawić (zespół soczewek poruszany pierścieniem zoom), wydają się całkiem mechaniczne — jest tylko czujnik położenie — parę elektrod na przerywanych „ścieżkach”. Elektroniki, silniczka AF i związanej z tym mechaniki (masy malutkich kółek zębatych) nie musiałem w ogóle ruszać. Zresztą, zajmuje to malutki kawałek objętości obiektywu. W ogóle taki obiektyw jest głównie pusty w środku 😉

    Polubienie

  3. Ja tam nie wiem, ale gawiedź jest głodna fotorelacji! Przynajmniej ja. 😉 A tak na poważnie, ostatnio się zdziwiłem bo zobaczyłem w sieci kompletny film z wymiany baterii w moim mp3 plejerze. Co za czasy.

    Polubienie

  4. Jajcuś: nie żebym podsuwał pomysl, ale robiąc dziurkę w dekielku można robić zdjęcia jak każdym aparatem otworkowym. Nie trzeba mieć filmu. Stałbyś się bardzo popularny w sieci. 😉

    Polubienie

  5. mmm: Nie trzeba. Po chwili do mnie dotarło, że to, że jeden obiektyw w kawałkach, nie znaczy, że drugim zdjęć nie można robić (taaa… i w takim stanie umysłu próbowałem coś naprawić) 😉

    Polubienie

Co o tym sądzisz?