Z pamiętnika hipochondryka

Przez ostatnie parę nocy kiepsko spałem. Trudno powiedzieć czemu. Przez
kilka ostatnich dni trochę bolały mnie mięśnie (zwalałem to na ambitne
spacerowanie) i czułem się dość zmęczony (skoro nie sypiałem dobrze…).

Wczoraj po powrocie z poradni czułem się dość źle, ale uznałem, że to po
prostu efekt podróży i stresu. Dzisiaj znowu byłem na godzinnym spacerku, potem
dwa razy odwiedziłem pocztę, żeby wysłać L4 i brakujące papiery do szpitala. Po
powrocie do domu stwierdziłem, że raczej nic więcej nie zdziałam. Padłem na
łóżko i nie miałem ochoty się ruszać. Z ciekawości zmierzyłem sobie
temperaturę, spodziewając się jakiś 35 stopni…

A tu niespodzianka: 37.8 (jak na mnie, to sporo)… Co jest?! Dawno chory
nie byłem? Ale wyjaśniło się czemu jestem taki padnięty i czemu wszystko mnie
boli (ale co to za ból? w porównaniu z grudniowym – żaden). Chyba
jakieś grypsko złapałem… :-( Fajnie, dawno u lekarza nie
byłem…

Co ciekawe, kataru prawie nie mam (mniej niż zwykle, bo coś
przeciwalergicznego ostatnio zacząłem brać), gardło ledwo zaczyna, ale to
jakoś dziwnie, bo od zewnątrz. Tylko te mięśnie, czasem głowa no i
zmęczenie… Przynajmniej mam pretekst, żeby odwiedzić lekarza pierwszego
kontaktu i opowiedzieć jej o operacji, bo już się, podobno, o mnie
dopytywała.

4 uwagi do wpisu “Z pamiętnika hipochondryka

Co o tym sądzisz?