Po nieudanej reklamacji
nieudanej wypłaty z bankomatu
dzisiaj znowu składałem w banku reklamacje…
Przy opisie ostatnich wizyt w aptece
napisałem, że wziąłem kwitki, bo już bankowi nie bardzo ufam. I słusznie.
Transakcja niby anulowana, dostałem do ręki potwierdzenie (z logo banku)…
a z konta odpowiednia suma potrącona i nigdy nie oddana. No więc dzisiaj, jak
już włóczyłem się po mieście, poszedłem złożyć reklamację. Pani nawet nie była
zainteresowana kwitkami i wyraziła zdziwienie, że ja wątpię w to, że bank mnie
potraktuje poważnie. Jednak przekonałem ją, żeby ksero kwitków załączyła do
papierów. A oryginałów wolę sam przypilnować.
Ale co tam kłopoty ze zdrowiem i z bankiem… w końcu mają przyjść do mnie
dwie paczki, zamówione na pocieszenie. Specjalnie w pracy czekałem z wyjściem
po drugie śniadanie, do południa (do 12:15 dokładniej), bo wiem, że poczta
przychodzi przed południem. Gdy przychodzi polecony lub paczka (w każdym razie
coś wymagające potwierdzenia) to z portierni dzwonią, żeby odebrać. Nikt nie
zadzwonił, ale wychodząc z budynku spytałem na portierni, czy poczta już była
(była) i czy coś do mnie nie przyszło (podobno nie). Spieszyłem się załatwić
co miałem do załatwienia w mieście, więc nawet nie spojrzałem co tam za szybką
u nich leży.
Gdy wróciłem też mnie nikt informacją o poczcie nie zaatakował (a bywało,
że prawie biegali za mną z papierowym spamem
)… No trudno, jak nie
dziś, to może jutro…
Gdy przyszedł czas wychodzić z pracy, okazało się, że nie ma nikogo na
portierni. Nie było nawet komu kluczy oddać. Co gorsza, nie było kogo
opieprzyć… bo za szybką znalazły się dwa awizo do mnie… Olałem oddanie
klucza i poszedłem do domu.
Awiza odebrała żona przy okazji lekcji gry na gitarze (w tym samym
budynku). No więc jutro czeka mnie jeszcze spacer… na dwie różne poczty
(na główną po polecony i na przydworcową po paczkę)… Żeby było śmieszniej,
to w tym samym budynku, w którym mam biuro, też jest poczta, ale to nie mój
rejon…
Nie rozumiem tej rejonizacji? Jak to? po co w takim razie poczta w tym samym budynku skoro nie o nią chodzi?
PolubieniePolubienie
A ja trochę rozumiem… to bardzo mała poczta, jakby miała obsłużyć cały nasz biurowiec, to by się zatkała… Ale na pewno dało by się to inaczej rozwiązać.
Z domu też mam najbliżej do tej małej poczty, a chodzić muszę dalej (na jeszcze inną pocztę, na sąsiednim osiedlu). Zresztą, do domu też dziś przyszło awizo, ale dla żony. Więc w sumie jutro trzy poczty do odwiedzenia…
PolubieniePolubienie
a to poczta była? bo ktoś mi kiedyś opowiadał o starciach z firmą kurierską…
PolubieniePolubienie
Może sprawę da sie załatwić wpisując odpowiednik od i dopisek Poczta jakaśtam. Tak robiła moja rodzina mieszkająca na wsi, która podlegała pod jakąś tam odległą miejscowość, a w ten sposób przesyłki trafiały do sąsiedniej większej wioski, gdzie było blisko
PolubieniePolubienie
To po co robi się pocztę która nie może obsłużyć jednego biurowca?
PolubieniePolubienie