Z pamiętnika hipochondryka

Dzisiaj byłem u lekarza w poradni rehabilitacyjnej. Zostałem zapisany na
prąd elektryczny, laser i na ćwiczenia. Pani doktór stwierdziła,
że mam się dużo ruszać (ale gdy mocno boli, to rzeczywiście nie), że
w ogóle będzie tego coraz więcej, bo teraz młodzież unika ruchu jak może itp.
Co ciekawe, ta pani, w przeciwieństwie do dwóch poprzednich lekarzy, zauważyła
nieprawidłowość na zdjęciu RTG (zwężenie przestrzeni między dwoma kręgami).

Spytałem się co z lekami, które mi się kończą. Podobno lepiej unikać, bo to
straszne świństwo (wrzodogenne), ale jak nie będę mógł wytrzymać, to mam
się zgłosić do swojego lekarza po dokładkę. Na konie będę mógł wrócić, ale
dopiero jak mi przejdzie. Po serii zabiegów powinno być lepiej, jak nie będzie,
to mam się zgłosić po kolejną…

No cóż. No to od osiemnastego dam się kopać prądem, prześwietlać laserem
i męczyć na gimnastyce. Ciekawe co z tego wyniknie…

8 uwag do wpisu “Z pamiętnika hipochondryka

  1. To była właściwie czwarta, albo piąta (jeśli liczyć opinię radiologa). Trzecia, to interpretacja zdjęcia RTG.

    A z poruszaniem różnie. Po pierwszej dawce leków było super. Niebo a ziemia. Mogłem wstawać z łóżka, z krzesła, czy wysiadać z samochodu bez jęków. Ale potem znowu było coraz gorzej. Ostatnio znowu mam problemy nawet z przewracaniem się w łóżku z boku na bok. Ale bywało gorzej. No i dzisiaj w przychodni jak lekarka kazał mi się schylić, czy sama mnie wyginała, to, ku mojemu zdumieniu, nic nie bolało… Zobaczymy jak będzie, gdy się leki skończą (za trzy dni).

    Polubienie

  2. no to odliczamy. a propos – moja znajoma – koniara straszna – uważa, że konie na kregosłup jak najbardziej, bo hipoterapia etc. i podaje swój przykład, jak jej to służy – a ja ciągle nie jestem do końca pewna, bo ona zapamietale broni tych koni, a wiekszość jednak ostro krytykuje…

    Polubienie

  3. Kasia: i koleżanka, i „większość” mają rację.

    Ja dopiero na koniach zacząłem nieco prostować swoją postawę i wyhodowałem jakieś mięśnie przy kręgosłupie. Ale normalna jazda konna, szczególnie galop, bardzo obciąża kręgosłup. Ja widać nie miałem jeszcze odpowiednio dobrej formy do takiej jazdy. Albo po prostu przy okazji tego obciążenia wyszedł problem, który we mnie od jakiegoś czasu siedział. Albo to po prostu zbieg okoliczności. W każdym razie na jakiś czas jazdę konną wolę sobie darować.

    No i dochodzi sprawa wypadków. Kręgosłup jest obciążony jak się jedzie, ale jak się zleci… to może się posypać w drzazgi (no, może trochę przesadziłem). W każdym razie sport ten daje duże możliwości zrobienia sobie krzywdy.

    Ale jest tez i hipoterapia. Zdaje się, że na konie sadza się ludzi, którzy nawet nie są w stanie chodzić o własnych siłach. Ale oni nie galopują samodzielnie przez pola, ale jeżdżą stępem na odpowiednio wyszkolonych konikach, pod kontrolą specjalnie przeszkolonego personelu.

    Polubienie

  4. zarzuty krytyków dotyczyły głównie zbijania kręgów, ale to chyba rzeczywiście przy galopie, przy stępie raczej niekoniecznie. spadanie – o ile jako lajkonik się nie mylę – nie jest podstawowym elementem jazdy konnej;)

    Polubienie

Co o tym sądzisz?