Ropuszka

Jak co wieczór poszliśmy z Krysią na spacerek. No, tym razem pojechaliśmy
na rowerach, ale to nie istotne. W każdym razie odwiedziliśmy ten sam plac
zabaw co zwykle. Szybko zauważyliśmy zamieszanie przy piaskownicy. Z tego co
udało nam się usłyszeć, to dzieci miały tam jakieś zwierzątko. Podobno żabę.

Od razu się domyśliłem, że chodzi o jakąś ropuchę. Co by żaba robiła
w środku lata w pobliżu piaskownicy. Dzieci mówią, że ją wykopały. No cóż,
pewnie ropuszka szukała schronienia przed słońcem i zagrzebała się we wnęce
pod piaskownicą. Dzieci może nie okazywały bezpośredniej wrogości stworzeniu,
ale to co robiły z piachem, łopatkami i kamieniami wyglądało groźnie. Poza tym
pamiętałem, jak moja miłość do zwierząt potrafiła się kiedyś objawiać i co
z takimi stworzeniami potrafili robić mniej je kochający koledzy
z piaskownicy. Postanowiłem więc przyjrzeć się sytuacji z bliska i ewentualnie
interweniować.

W dziurze pod piaskownicą rzeczywiście była ropucha. Śliczna ropucha zielona
(zdjęcia w sieci nie ukazują jej uroku). Zastanawiałem się, czy lepiej ją
ewakuować, czy lepiej nie ruszać, żeby nie stresować bardziej. Uznałem jednak,
że w piaskownicy może nie dożyć wieczora… Wziąłem więc płaza do ręki
i wyniosłem za osiedle, pomiędzy krzaki. Dzieciom odmówiłem odpowiedzi na ich
pytania gdzie (ale rozumiem jak były tym rozczarowane – w ich wieku
pewnie poleciałbym jej szukać). Mam nadzieję, że zestresowaną ropuszkę czeka
spokojniejsze i jeszcze długie życie. :-)

18 uwag do wpisu “Ropuszka

  1. Jak byłam w Bieszczadach, to jedna taka wskoczyła na naszą koleżankę, jak leżeliśmy na kocu, wieczorem, podczas ‘wieczorku ze świecami’. Nomen omen – na koleżankę mąż mówi „Żaba”… 😉

    Polubienie

  2. Ja żaby ratuję, bo akurat z miejsca wylęgnięcia do większego zbiornika przechodzą przez moje podwórko. Wszystkie jakie znajdę przenoszę przez ulicę, ale i tak czeka je jeszcze kilka, więc mogą nie przeżyć 😦

    Polubienie

  3. Wstrętne są te dzieci męczące zwierzęta. Aż wstyd przyznać, że miałem kiedyś takie skłonności…

    A z pozytywów:
    Zdarzyło mi się ostatnio ze środka chodnika na trawę przenieść… ślimaczka 🙂

    Polubienie

  4. Pamiętam jak kiedyś mój ojciec przyniósł do domu potrąconego, przerażonego gołębia. Karmiliśmy go, ogrzewaliśmy, latał po mieszkaniu. Po kilku tygodniach, gdy już widać było, że nabrał sił, został wypuszczony.

    A ślimaczki to też się ratowało. 🙂

    Polubienie

  5. ÆrionÆteb: Jak nie zawadzają (nie próbują po mnie łazić, nie drażnią bzyczeniem, nie próbują kąsać), to generalnie akceptuję. Pająki nawet lubię, bo wiem, że zjadają muchy i komary. Ale jak jakiś stwór przesadzi (co się zwykle objawia tym, że Ika każe mi z nim coś zrobić), to staram się go delikatnie ewakuować (przez okno).
    Ostatnio jak tak wyrzucałem długonogiego pająka, to bardzo mnie ucieszyło, gdy zobaczyłem, że bezpiecznie wylądował pod blokiem (wyleciał z czwartego piętra) i gdzieś sobie poszedł. 🙂
    Ale stworzenie żądne mojej krwi musi zginąć i nie obchodzi mnie, że ta krew mu (jej właściwie) jest potrzebna to złożenia jajeczek i przedłużenia gatunku! 😉

    Polubienie

  6. To prawda, pająki są pożyteczne. Są też nieszkodliwe dla człowieka, tzn. nie atakują go intencjonalnie. Jeśli kogoś pająk ukąsi (mi zdarzyło się raz w życiu) to tylko dlatego, że zabłąkał się (np. pod leżące na krześle ubranie) w swojej wędrówce do nowego miejsca 🙂

    A krwiopijców i padlinożerców należy tępić. Niehigieniczne to takie, swędzące i upierdliwe.

    Polubienie

Co o tym sądzisz?