Świetliki

Poezja sama w sobie zwykle do mnie nie dociera. To tylko zbiór słów ładnie
ułożonych. Nie czuję tego. Co innego poezja z muzyką… muzyka może mnie
otworzyć na poezję tak, że każde słowo czuję całym sobą. To jest jakieś
przeżycie. Sama muzyka, w przeciwieństwie do samej poezji, działa podobnie,
ale to jeszcze nie to samo, co muzyka z odpowiednim tekstem.

Oczywiście muzyka muzyce nie równa, tak jak poezja poezji. Tradycyjna
poezja śpiewana mimo, że zwykle mi się podoba, nie wzbudza wielkich
emocji. Widać gruboskórny i potrzebuję coś mocniejszego. Dlatego już dawno
polubiłem Świetliki. Ponure teksty Marcina Świetlickiego, recytowane przez
niego samego, są wręcz wbijane we mnie idealnie dopasowaną, ciężką muzyką.
To robi wrażenie.

Jak tylko zobaczyłem, na last.fm, że w Gliwicach, w Spirali, mają grać
Świetliki, uznałem, że muszę tam być. Co prawda, w tym tygodniu wybierałem się
na Homo Twist (dwa koncerty to byłaby nadmierna rozpusta) i w czwartki mam z
żonką lekcje tańca, to jednak Świetlików sobie odpuścić nie mogłem. W końcu
jeszcze nigdy nie byłem na ich koncercie i nie wiadomo kiedy w okolicy będzie
kolejny.

No więc wczoraj byłem na tym koncercie. Już po pierwszej piosence
upewniłem się, że nie mogłoby mnie na nim nie być. Akustyka w Spirali zrobiona
dużo lepiej niż w Wiatraku, gdzie ostatnio bywałem na koncertach i wyraźnie
słychać było każde słowo Świetlickiego, każdą gitarę z osobna i wszystko razem
jak należy. To były dwie godziny świetnej muzyki. Dawno tak dobrze nie wydałem
dziesięciu złotych. Chyba będzie trzeba wydać jeszcze parę, na płytę.

Niestety, główny feler takich imprez w Spirali doskwierał nie mniej niż w
Wiatraku. Dym papierosowy. Znowu wróciłem cały śmierdzący. A chyba najbardziej
kopcił Świetlicki – papieros po papierosie, gdy mu zabrakło, dał 20zł
publiczności, żeby mu kolejną paczkę kupili. Trochę mi go szkoda, zapewne go
to szybko wykończy. Po śmierci pewnie będzie sławny… ale szkoda go będzie.
Swoją drogą, to trochę obleśny typ. Ale jednocześnie dość sympatyczny. No
cóż… artysta… ;-)

25 uwag do wpisu “Świetliki

  1. Jak się obkupisz w płyty Świetlików (osobiście najbardziej lubię pierwszą – „Ogród Koncentracyjny”, ale i reszta jest godna polecenia) i ci Świetlicki nie obrzydnie to polecam płytę The Users „Nie idź do pracy”. Trudno dostać, ale warto.

    Polubienie

  2. da.killa: ja mam już „cacy cacy fleishmaschine” i jeszcze mi nie zbrzydło, zastanawiam się nad „Ogrodem Koncentracyjnym”, albo „Złymi misiami”. A Usersów nie znam, będę musiał się przyjrzeć.
    BTW: to ty nie tylko Elvisa słuchasz? 😉

    Polubienie

  3. Uwielbiam, gdy słychać każdą gitarę, każdy instrument osobno : o) i lubię wykonawców, którzy dobrze tworzą płyty. Szkoda tylko, że ja nie mogę bywać w takich miejscach (uczulona na dym tytoniowy) : o( ale fakt muzyka to coś więcej niż poezja, choć dla niektórych jest odwrotnie : o)

    Polubienie

  4. kiedyś na starej maturze dali do interpretacji wiersz Świetlickiego..;) wtedy myślałam, że to zabójstwo dla uczniów – teraz myślę, że tamci uczniowie byli genialni w porównaniu z obecnymi;)
    [to tylko uogólnienie]

    Polubienie

  5. widzisz… i to jest ta przepaść nie do pokonania… ja się swojej matury pisemnej kompletnie nie bałam, „bo przecież zawsze w najgorszym wypadku zostaje wiersz” – i tak też się stało… a 3 lata później, jak pomagałam kumplowi, to na pytanie „Marcin, co widzisz w tym wierszu?” zawsze słyszałam odpowiedź „no… nic”;)
    nie wiem skąd to się bierze, doprawdy…:P
    (ale przyznam szczerze, że jako belfer nie lubię omawiać z uczniami wierszy, bo to męczarnia straszna… chyba że trafią się jakieś lotniejsze jednostki…)

    Polubienie

  6. Hmm… ja też nigdy nic w tych wierszach nie widziałam poza słowami które tam napisano i za cholerę nie mogłam zrozumieć skąd ludzie wymyślają takie cuda na kiju w ramach interpretacji… Potem nauczyłam się trochę ściemniać i było ok 😉

    Polubienie

  7. serio serio…? ja tam bym chętnie popolemizowała…:P
    poza tym mnie akurat w szkole i dalej nauczono, ze mam prawo do własnego zdania, tylko muszę umieć je obronić… i tak staram się też odnosić do cudzych pomysłów…

    Polubienie

  8. Kasia: wszystkie polonistki tak mówią 😉 A jak przyjdzie co do czego, to wychodzi, że lepiej siedzieć cicho, albo powtarzać to, co się wcześniej usłyszało…
    Tak, jestem uprzedzony. Polski był jednym z najbardziej znienawidzonych przeze mnie przedmiotów. Studia były dużo lepsze od technikum, bo już polskiego nie było…
    Żeby było śmieszniej, mam mamę polonistkę i brata poetę. 😉

    Polubienie

  9. Moim zdaniem interpretacja wiersza to cos tak subiektywnego i osobistego, ze proba narzucania jakis ogolnych pogladow.
    Kiedys, jak kazano mi zinterpretowac wiersz w wypracowaniu napisalem dosc rozsadna rozprawke, ze jest to typowy wiersz dla polonistow, ktorzy roztrzasaja kazde slowo zastanawiajac sie co autor mial w danym miejscu na mysli. Poparlem to przykladami na jak wiele sposobow mozna go rozumiec.

    Dostalem pale.

    Ale wypracowanie zostalo wywieszone w gablocie. Taki system doceniania przez nauczycieli, ktorzy rozumieja co sie dzieje, ale nie moga postawic innej oceny ;] Czulem sie doceniony wtedy 😛

    Polubienie

  10. dla mnie, wrednej polonistki, największym komplementem było stwierdzenie absolwenta z mat-fizu, że moje lekcje były jednymi z najprzyjemniejszych w szkole, o ile nie najprzyjemniejszymi…
    i chyba to nie była ściema, skoro wpadają prawie co piątek cała ekipą posiedzieć w swojej pierwszej ławce, goniąc stamtąd pierwszaki…
    ale to był taki rocznik i taka klasa, co to miłością czystą i wzajemną i na wieki;)

    Polubienie

Co o tym sądzisz?