Ała

Dzisiaj był ciężki dzień. Przed snem łyknąłem profilaktycznie tabletkę
przeciwbólową, ale mimo to nad ranem się obudziłem i trochę pomęczyłem. Na
szczęście udało mi się zasnąć ponownie. Rano żonka poszła do pracy, ja
zostałem z Krysią. Za godzinę miała przyjść teściowa, ale przyszła zaraz po
wyjściu żonki. Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło —
przynajmniej się Paskudą zajęła.

Rano trochę bolało, ale jak się rozruszałem to przestało. Chodzenie
i zmiany pozycji przestały być już dla mnie dużym problemem. Ale po pewnym
czasie brzuch mnie rozbolał. Podejrzewam, że problemem zaczyna być ucisk od
środka, odkąd zacząłem normalnie jeść (wyszedłem ze szpitala, czas przestać
chudnąć). Nie łykałem od razu prochów, bo nie warto przesadzać. Trochę
posiedziałem przy kompie (Jogger wreszcie ruszył), trochę połaziłem,
doczytałem do końca Bogowie, honor, Ankh-Morpork. Obejrzałem jakiś
serial w TV. Tak wytrzymałem do około 14-tej. Wtedy się poddałem i jednak
łyknąłem tą niebieską tabletkę. Inaczej nie dałbym rady nawet obiadu zjeść.

Zastanawiałem się, czy w ogóle warto jeść obiad. Ale gdy lek zaczął
działać, to już nie było szans się oprzeć pysznej zupce ani drugiemu danku.
Obolały byłem już mniej, ale zmęczony. To ciekawe, człowiek nic nie robi,
a męczy się, najwyraźniej tym, że boli.

Teraz znowu zaczyna, na szczęście nieznacznie. Tabletkę wolę wziąć przed
snem. Mam nadzieję, że reszta wieczoru i noc miną spokojnie i jutro już będzie
lepiej. Może wreszcie wyjdę na spacer. Chciałem dzisiaj, ale ból i pogoda
(dziewczyny po wieczornym spacerze wróciły kompletnie mokre) mnie zniechęciły.

P.S. Jak macie dość tego jęczenia, to dajcie znać ;-). Parę
osób wyraziło zainteresowanie moim powrotem do zdrowia, a chwilowo niewiele
więcej na ten temat jestem w stanie napisać. W ogóle nie za bardzo mam o czym
pisać, a czasu tyle, że szkoda by było nic nie napisać ;-)

11 uwag do wpisu “Ała

  1. Pisz, pisz. Jeden też tak pisał (nie ten styl i gatunek oczywiście), potem znalazł wydawcę, a następnie stał się znany (w nie koniecznie szerokich kręgach) i miał na "kontynuacje swoich przyjemności". 😉

    Polubienie

  2. Dziś po raz pierwszy w pracy nic nie zrobiłem (związanego z pracą oczywiście). Gdyby nie zajęcie, które sobie znalazłem w zastępstwie, na pewno strasznie bym się wynudził. Kiedyś udawało mi się poopieprzać parę godzin, jednak to było bardziej męczące niż sama praca. 🙂

    Polubienie

  3. Farciarz. Ja dziś w pracy oglądałem co chwilę różnokolorowe mrówki na tle pływającego biura. Efekt uboczny przy uderzeniu fali bólu rozchodzącego się po całej głowie w chwili wykonywania szybszych ruchów lub przy wstawaniu ze stołka.

    Polubienie

  4. anon: tętniak. Nie znasz dnia ani godziny kiedy ni stąd ni zowąd pęknie i krew rozsadzi Ci czaszkę powodując natychmiastowy zgon.
    Żartuję, też tak mam. A powyższy komentarz jest rezultatem nadmiernego oglądania serialu Six Feet Under. 😉

    Polubienie

  5. Ciekawe, że tak Cię ciągnie do jedzenia. To z postury wynika? Przemiana materii taka?
    Ja np. potrafię nie jeść właściwie nic nawet i parę dni. I nie mam jakiś sensacji. Pół kanapki na wieczór, kawałek żółtego sera i następny dzień właściwie tylko na płynach.

    Polubienie

Co o tym sądzisz?