Mieliśmy teraz w firmie kilka ciężkich dni. Totalne przemeblowanie
i przeprowadzki. W poniedziałek wyrzucono nas, administratorów, z naszego
starego pokoju do zapchanej różnymi manelami (kartony, stare mebla itp.) sali
konferencyjnej, w której zresztą od paru dni koczowali już programiści.
Opuszczone pokoje były w tym czasie malowane.
We wtorek niewiele poadministrowałem, ani nie pobyczyłem się przed
komputerem. Trzeba było znosić meble, przestawiać je, skręcać sobie krzesło
itp. Dowiedziałem się też, że mam wyznaczyć jednego podwładnego do pomalowania
kaloryfera. Zleciliśmy to zadanie, jak zwykle, serwisantowi za piwo
.
Jednak serwisant został przegoniony pod hasłem każdy zajmuje się swoim
. Więc kaloryfer musiał poczekać do środy.
pokojem
W środę już praktycznie w ogóle do komputera nie siadłem. Robiliśmy w nowym
pokoju instalację — korytka kablowe dookoła pokoju i spod ściany do
biurek. Było odgórne polecenie, że żadnych kabli nie ma być widać (przypominam:
mowa o pokoju administratorów), to prawie ich nie widać. Switch (bo oczywiście
są tam tylko trzy gniazdka Ethernet normalnie z serwerowni pociągnięte)
i główna listwa zasilająca
są w widocznym miejscu na ścianie, więc siłą
rzeczy część kabli jest na widoku.
Dzisiaj dokończyliśmy instalację i się wprowadziliśmy do nowego biura.
Swoje manele zbierałem po różnych pokojach. W szczególności szukać musiałem
swojej herbatki, naczyń i przypraw (każde wylądowało gdzie indziej). W wyniku
zamieszania zyskaliśmy jeden aparat telefoniczny, a straciliśmy drukarkę…
Strata drukarki naprawdę boli. Nie drukuję często, ale czasem trzeba. A to
była jedyna nie-win-drukarka w firmie. Gdy była podłączona do mojego kompa, to
wszyscy linuksiarze w firmie na niej drukowali, a i część użytkowników Windows
(lepiej działała u mnie przez sambę, niż inne serwowane z Windowsów). Teraz ta
drukarka wylądowała u księgowej, nie ma szans jej stamtąd wyciągnąć, ani nawet
żeby była z tamdąd udostępniona w sieci. Ewentualnie będzie trzeba spróbować
powalczyć z którymś z badziewi. Super kombajn znanej marki Develop (podobno
nawet autoryzowany serwis nie wie co to za cudo) niby umie PCLa, ale na każdego
posłanego PCLa reaguje wypluwając setki kartek zadrukowanych śmieciami. Za to
przyjmuje takie zlecenie prawie każdym protokołem, czy to SMB, czy IPP, czy
jeszcze co innego. Jest jeszcze kombajnik Xeroxa (jakieś najtańsze badziewie na
rynku), ale do niego nawet LinuxPrinting.org nie nastawia
optymistycznie. No cóż… skończy się pewnie znowu na podsyłaniu PDFów majlem do sekretariatu…
A teraz coś z innej beczki. Wczoraj, gdy wymęczony po pracy siadłem sobie
wreszcie do komputera, bez ochoty na robienie czegokolwiek poważnego, dopadł
mnie Jellonek. Jakaś dziubdziusia
z WP. Dałem autoryzację i zapomniałem.
Przez pół godziny dziubdziusia się dobijała, zanim zajrzałem w odpowiednie
okienko. Dziwne — wyjątkowo wytrwały jellonek. Dziubdzisia okazała się
też bardzo sympatyczna (i nie tylko dlatego, że chciała mnie do kina zaprosić
;-)) i zadziwiająco (jak na jellonka) inteligentna — sama
sobie hasło jellonek
wygooglała. Wyjaśniłem jej czemu zaczepianie obcych
jest złe i, że się wcale nie gniewam, a przy okazji bardzo miło sobie
porozmawialiśmy. Byłem zaskoczony jakie fajne znajomości można w ten sposób
zawrzeć…
…aż się okazało, że to żona
podpuszczona przez ajota sobie ze mnie
jaja robi. Wrrr… siedziała obok przy swoim laptopie, chichrała się, a ja się
nie połapałem… tak się dałem zrobić… ech…
U Jajcusia 
Ups… no i zdradziłeś mojego tajnego JIDa, teraz już nikt nie wieźmie mnie poważnie… chlip chlip ;-D
PolubieniePolubienie
,,Wyjaśniłem jej czemu zaczepianie obcych jest złe''
A jest? Przecież w jakiś sposób się zawiera nowe znajomości, między innymi przez ,,zagadanie''. Niekoniecznie trzeba znać kogoś z innych kanałów, żeby dopiero potem rozmawiać na IM-ie. Mylę się?
PolubieniePolubienie
3stan: Wyobraź sobie, że co chwilę dzwoni do Ciebie telefon podczas pracy, bo ktoś ma ochotę zawrzeć nowe wiadomości i trafił akurat na Twój numer….
Dla mnie IM to, między innymi, narzędzie takie samo jak telefon.
Jak mam ustawiony stan na „chat” (chętny do rozmowy), to można uznać, że mam ochotę pogadać z kimkolwiek. Jeżeli nie, to niekoniecznie sobie życzę żeby zaczepiał mnie ktoś kto nie ma mi nic do powiedzenia. Oczywiście z odpowiednim pretekstem i przy odpowiednim podejściu (nie wkurzając się jak przez 5 minut nic nie odpowiem) może spokojnie do mnie zagadać ktoś kto mnie nie zna — chociażby odnosząc się do jakiegoś mojego wpisu na Joggerze.
PolubieniePolubienie
Tylko telefon wymaga natychmiastowej reakcji, a do tego nie wiesz kto jest po drugiej stronie. A tak możesz zignorować piszącego albo odpowiedzieć później (tu przydało by się oznaczanie takich wiadomości jakoś, bo faktycznie w PSI jak zamknę okienko, to potem mi to umyka 😦 ). O ile ktoś faktycznie nie jest namolny, to owszem, zagadać może próbować, czemu nie.
BTW: Do mnie ludzie nie zagadują raczej, chyba jestem mało atrakcyjny. A jak już z rzadka ktoś zagada, to kończy się na Cześć/Cześć i tamten milknie.
PolubieniePolubienie
Domnie jak zagadują to raczej żeby zgłosić buga w jakimś moim programie, albo żeby spytać się coś o moje programy, Jabbera itp., ale z tym się muszę liczyć, to jakby „służbowo”. Zagadywanie w celu „zwykłej, ludzkiej” rozmowy bardzo żadko mi się zdarza, stąd radość jaką wywołała dziubdziusia…
PolubieniePolubienie
"skończy się pewnie znowu na podsyłaniu PDFów majlem do sekretariatu…"
Bombarduj ich tak długo tymi PDFami, aż się wściekną i sami oddadzą drukarkę :]
PolubieniePolubienie
"Trzeba było znosić meble, przestawiać je, skręcać sobie krzesło itp."
A mówili: Pracuj u nas! Będziesz administratorem, lekka praca, komputery, kawa…
PolubieniePolubienie
W rewanżu odetnij Ją od internetu. 😉
PolubieniePolubienie
Nie dam się tak łatwo 😛
PolubieniePolubienie
Ja myslałem, że umieścisz conajmniej kilka fragmentów tej rozmowy – to co dziubdziusia do Ciebie pisała było rzeczywiście fajne. Myślę, że inni chętnie by poczytali przynajmniej wybrane fragmenty.
PolubieniePolubienie
Niom… /me uważa że ma talent 😉
PolubieniePolubienie
3stan: w przypadku jellonków nie da się odpowiedzieć później, nawet gdybyś chciał zawrzeć znajomość – mam niektórych takich znajomych, co się denerwują, gdy przez 30 sekund nie odpowiem na GG (jabbera to niestety jakoś nikt nie chce używać 😐 )
Ech, co do "kabli na widoku" to neistety za dobrze to znam, kiedys przez takie coś spedziłem chyba z 10 minut leżąc pod biurkiem by wyciągnąć kable od stacji roboczych celem przesunięcia monitora, wolę nie myśleć co sobie klienci myśleli wchodząc do pokoju i widząc faceta leżącego pod biurkiem ;P
PolubieniePolubienie