Wiosenne narciarstwo

Ostatnio co roku w Krynicy, na Pingwinariach jeździłem sobie trochę na
nartach. 2h rocznie to niewiele, ale zawsze lepsze niż nic. W tym roku udało
mi się już zaznać tej rozrywki pewnej soboty w Szczyrku, więc tak bardzo mi
nie zależało, ale zawsze fajnie byłoby sobie pojeździć…

W poprzednich latach Pingwinaria odbywały się w Czarnym Potoku, dwa rzuty
beretem od dolnej stacji kolejki na Jaworzynę. Teraz jesteśmy na drugim końcu
Krynicy, więc dalej, czas dojazdu dłuższy (bo na piechotę za daleko). W końcu
uznałem, że jak wybiorę się po śniadaniu i wrócę na obiad, to nawet zdążę
sobie pojeździć. Już miałem się pytać na recepcji, kiedy mam najbliższy
autobus… i przypomniałem sobie, że przecież mam samochód. :-)
Jeszcze się do tego nie przyzwyczaiłem. W każdym razie problem dojazdu i czasu
nań zmarnowanego został rozwiązany.

Na miejscu, pod stacją kolejki, wypożyczyłem sprzęt. Proponowali mi narty
1.6m, ale ja się uczyłem na takich 1.9m (a może większych), więc wziąłem 1.7m.
Kupiłem kartę z 30 punktami i wjechałem na górę. W tym roku była otwarta też
trasa na wschodnim stoku, gdzie jeszcze nie jeździłem, więc najpierw tam
właśnie się udałem. Jeździło się super. Śmiesznie krótkie te nartki, ale
rzeczywiście same skręcają. Dawno mi się tak dobrze nie jeździło,
nawet ostatnio w Szczyrku. To pewnie dlatego, że teraz w nieco lepszej formie
byłem — wcześniej i byłem na basenie i wlazłem na tę Parkową wlazłem, a
nie tylko siedziałem przy kompie jak zwykle. W ogóle podoba mi się taka
wiosenna jazda. Może warunki śniegowe (ilościowe i jakościowe) dużo gorsze niż
zimą, ale słoneczko świeci, ciepło jest (nie trzeba kombinować z kilkoma
warstwami ubrań, wystarczy wiosenna kurtka), ludzi nie ma (żadnych kolejek)
— po prostu super. W sumie przejechałem prawie 18km.

Wróciłem w środku przerwy obiadowej. Nażarłem sie jak zwykle i poszedłem
na wykłady, w końcu jakichś trzeba wysłuchać (niektórzy woleli spać
;-)). Jeszcze na obiedzie ktoś mi wcisnął jakąś kartkę, z takich
jakie podobno Agusia rozdawała i które zawierały jakieś pytania konkursowe.
Pytania idiotyczne, więc wymyśliłem jakieś idiotyczne odpowiedzi. W całym
hotelu ludzie kombinowali co to właściwie jest i co odpowiedzieć, niektórzy
potraktowali sprawę prawie zupełnie poważnie, inni w ogóle nie. Po wykładach
zostały ogłoszone wyniki. Pytania są podobno autentykami z SGH, a mnie udało
się wygrać koszulkę. Wziąłem XXL, więc pewnie żona będzie miała nową koszulę
nocną…

Teraz w planie jest jeszcze Key Signing Party i jakaś dyskusja panelowa.
Po tym pewnie będzie znowu imprezowanie (szlajanie się z laptopem po hotelu)
do późnej nocy… A jutro będzie trzeba wracać…

13 uwag do wpisu “Wiosenne narciarstwo

  1. Nie ma jak zadbać o formę….też to skutecznie czyniłam w ten weekendzik- mimo sączącego się z nieba deszczyku. To nic że wróciłam z toną błota na różnych częściach ciała, teraz muszę się tylko zastanowić nad praktycznym jego zastosowaniem- może się przyda:)

    Polubienie

  2. Że też o tym nie pomyślałam- a to jest myśl:) i jeszcze można na tym zarobić- jakby taki salonik gdzieś w jakimś konkretnym miejscu otworzyć…- a się rozmarzyłam:) muszę częściej po to błotko wyruszać może w końcu na jakiś saloon się uzbiera:)

    Polubienie

Co o tym sądzisz?