Dymy

Jadę sobie spokojnie naszym nowiutkim samochodzikiem z pracy do domciu.
Zjechałem już z autostrady (hehe) w stronę naszego osiedla, gdy nagle w
tylnej szybie zobaczyłem biały dym…

Zastanawiałem się czy to na pewno moje?, czy przypadkiem to się po
prostu para wodna kondensuje na spalinach (ale nie jest jeszcze tak zimno i
inni tak nie mieli). W końcu zauważyłem, że dymi mi się spod maski. To już nie
było się co zastanawiać. Zjechałem na bok, włączyłem awaryjne, wziąłem gaśnice
(a bo ja wiem co tam mogło być?), szmatę (żeby nie dotykać potencjalnie
gorącej maski gołymi rękami) i delikatnie podniosłem maskę. Była zimna, ogień
nie buchnął, ale wyleciało sporo dymu. Otworzyłem całkiem, poczekałem aż dym
się rozrzedził. Na moje oko silnik był zachlapany olejem, ale nie wiem skąd
mógł on wyciekać bagnet i korek wydają się być na swoim miejscu (o ile ja
wiem, gdzie jest ich miejsce)…

No to zadzwoniłem do żony, żeby skontaktowała się z naszym mechanikiem.
Potem przestawiłem samochód w jakiś zjazd, żeby nie stać na ruchliwej jezdni
(zapalałem samochód nieco drżącymi rękami). Żona się nie dodzwoniła, ale dała
mi numer telefonu fachowca. Mnie się udało i wyjaśniłem panu co się dzieje.
Mechanik nie był w stanie przez telefon ocenić co dokładnie się działo, nie
namawiał mnie też bardzo żebym do warsztatu dojechał (niedaleko, ale wolałem
nie ryzykować). Niestety teraz jeszcze ma jakąś robotę. Mam do niego wpaść po
18:00 i wtedy tam podjedziemy zobaczyć. Tymczasem samochodzik stoi sobie
gdzieś przy wjeździe do jakiejś hurtowani, a my tylko wyglądamy przez okno czy
jakaś chmura czarnego dymu się stamtąd nie unosi 😉

Ale Polonezik (nasze poprzednie autko) nigdy nie robił nam takich numerów!
Nie wiem, może to taki niewinny żarcik ze strony autka, a może po prostu się
rozchorował — jak cała rodzina choruje, to cała! 😉

21 uwag do wpisu “Dymy

  1. uuu widzialem juz takie cos, przegrzany silnik. Bialy dym z tylu bo byly uszkodzone tloki i przez to zrobily sie nieszczelne, woda sie zmieszala z olejem i zrobila sie taka zupa ze masakra. Byl wymagany caly remont silnika, duuuuuze koszta 😦

    Polubienie

  2. Płyn chłodniczy wygląda dość podobnie. Jest gęsty. W każdym bądź razie nie ma co panikować. Ja bym stawiał na uszkodzoną uszczelkę, przez co wylazło tego razem troche z olejem na silnik, a to co się dostało do paliwo spaliło się właśnie na biało (na biało kopci płyn chłodniczy, na czarno olej).

    Polubienie

  3. a bo ja wiem… raczej przejrzysty… na silniku i na lakierze trudno było kolor stwierdzić, a na ziemi pod samochodem parę czarnych plamek, ale cokolwiek spłynęło po silniku mogło być w końcu czarne.

    Polubienie

  4. Jeśli masz w miarę świeży olej to mógł to być olej. Jeśli jednak już olej troche przejeździł, to był płyn chłodniczy.

    W jednej i drugiej sytuacji jazda nie jest wskazana, gdyż olej w samochodzie chłodzonym cieczą nie sprawdza się zbytnio jako chłodziwo ani na odwrót – płyn chłodniczy kiepsko smaruje elementy silnika :).

    Polubienie

  5. Spoko, mnie po jego błagalno-przepraszającym "Iwonka…?" w telefonie juz chyba mało co jest w stanie zdenerwować 😉 Ciekawe, że pierwsze co zrobiłam to popatrzyłam na zegarek i pomyślałam: "Kurwa, rozwalił auto" 😉

    Polubienie

  6. Wiecie, zawsze lepiej powiedziec na poczatek w stylu: "to bedzie kosztowalo 5tys", a potem nagle sie okazuje ze: "a jednak tylko 2tys". W tym momencie nastepuje ulga "jak to dobrze ze to nie 5tys" 😉

    a jak na poczatek sie powie "2tys" to sie potem mysli "kurde cale 2tys" 😀

    Polubienie

Co o tym sądzisz?